Szafka miała uszkodzony blat. Kiepsko prezentowały się także nóżki i środek komódki, który był widoczny przez przeszklenie. Cała reszta wyglądała niemalże idealnie. Postanowiłam więc, że zajmie się tylko częściami wymagającymi troskliwej opieki :)
Przed rozpoczęciem prac polecam dokładne rozplanowanie wzoru oraz kolorów. Ja poszłam na żywioł…a szkoda, bo ostateczny efekt mógłby być lepszy!
Do wykonania metamorfozy potrzebujecie:
- Taśmy
- Środka do usuwania starych powłok
- Szpachelki
- Pędzli
- Papieru ściernego
- Rozpuszczalnika
- Farb w wybranych kolorach
Szafka przed metamorfozą:
Przyklejcie taśmę do mebla tak, aby utworzyła oczekiwany przez Was wzór. Następnie pędzlem nałóżcie grubą (2-3 mm) warstwę środka do usuwania starych powłok na powierzchnię, z której chcecie usunąć lakier. Na opakowaniu na pewno znajdziecie informację, na jak długo należy zostawić dany preparat. Ja zdjęłam go szufelką po mniej więcej 20 minutach. To istotny etap, który wpływa na efekt końcowy, dlatego bądźcie staranni! Na zdjęciu możecie zobaczyć różnicę – bez lakieru/z lakierem.
Z lakierem/bez
Kolejnym etapem jest dokładne odtłuszczenie powierzchni i zmatowienie jej papierem ściernym. Gdy wszystko zostanie dokładnie oczyszczone, można przejść do malowania! W mojej szafce został odnowiony blat, drzwiczki (choć były w dobrym stanie, chciałam żeby pasowały do całości), jej wnętrze oraz nóżki. Te ostatnie potraktowałam złotym sprejem (wcześniej zdjęłam z nich lakier).
Szafka po metamorfozie
Zobaczcie efekt końcowy! Nie jest to może spektakularna zmiana, raczej lekki lifting, ale praca własnych rąk zawsze cieszy najbardziej :)
Odnawianie starych mebli wymaga trochę wprawy i sporo zaangażowania. Ale wierzę, ze efekty są tego warte! Także nie lękajcie się bałaganu i nieudanych prób, tylko chwytajcie za wałek i działajcie!
Jeśli spodobała się Wam metamorfoza mojej komody z lat 60, będzie mi miło gościć Was na moim blogu: www.panikroliczek.blogspot.com
Pozdrawiam ciepło!
Ania