Transparentne wynagrodzenia
Dyskryminacja najczęściej przyjmuje formę nierównych wynagrodzeń. Niejednokrotnie zdarza się bowiem, że kobieta o podobnych kompetencjach i doświadczeniu zarabia mniej niż mężczyzna zatrudniony na tym samym stanowisku. Często nie wynika to jednak z polityki firmy, a oczekiwań płacowych samych pracowników. Jak zatem wyeliminować ten problem?
– Na wyjątkowo duże dysproporcje w zarobkach natknęłam się pracując w firmie z sektora administracji publicznej. Zdecydowałam się wtedy na wprowadzenie polityki równości płci, jednak nie poprzez odgórne wyrównanie pensji, a ich transparentność. Różnice wynikały bowiem wyłącznie z oczekiwań finansowych kandydatów, podawanych jeszcze podczas rozmowy o pracę. Dzięki temu rozwiązaniu wszyscy pracownicy wiedzieli, jakich zarobków mogą spodziewać się na danym stanowisku – mówi nam Marta Barcicka.
Perfekcjonizm i pewność siebie
Tendencja do niższych oczekiwań kobiet nie jest oczywiście przypadkowa. Wynika ona z różnic charakterologicznych obu płci. U kobiet częściej niż u mężczyzn występują skłonności perfekcjonistyczne. Panie zwracają większą uwagę na swoje braki, jednocześnie umniejszając znaczeniu swoich mocnych stron. Sprawia to, że niejednokrotnie oczekują niższych zarobków, niż mogłyby uzyskać.
Sprawa ma się zgoła inaczej w przypadku mężczyzn. Z reguły są pewniejsi siebie i odważniejsi w negocjacjach. Zdarza się nawet, że w przeciwieństwie do kobiet zawyżają swoje umiejętności oraz przymykają oko na braki, co przekłada się na wyższe oczekiwania finansowe.
– Przyczyn tego zjawiska upatrywać można na etapie wychowania. Dziś to się już zmienia, ale dziewczynki z pokoleń X i Y często były wychowywane jeszcze w duchu perfekcjonizmu. Miałyśmy być miłe, grzeczne, ładne i posłuszne. Poczucie konieczności dążenia do ideału zostało z wieloma kobietami na lata. Objawia się ono we wszystkich dziedzinach życia, w tym właśnie w życiu zawodowym – kontynuuje Marta Barcicka.
Czy parytet jest dobrym rozwiązaniem?
Wciąż mało kobiet znajduje zatrudnienie na stanowiskach menadżerskich. Powody tego stanu rzeczy mogą być jednak różne i nie zawsze wynikają z uprzywilejowania mężczyzn. Niektóre firmy próbują walczyć z tym zjawiskiem i przy rekrutacji kierują się zasadą parytetu, tak, aby każda z płci miała swoją równą reprezentację. To rozwiązanie łączy się jednak z pewnym ryzykiem.
– Parytet, choć słuszny w założeniach, niesie ze sobą fundamentalne zagrożenie. Łatwo jest bowiem przesadzić , i w imię równości kierować się wyłącznie płcią, a nie kompetencjami pracowników. Oczywiście, należy dążyć do równego podziału stanowisk, jednak trzeba również pamiętać, że o awansach powinny przesądzać wyłącznie umiejętności, a nie płeć kandydata – stwierdza ekspertka.
– Mam nadzieję, że rosnąca świadomość na ten temat przyczyni się do poprawy sytuacji. W tym miejscu po raz kolejny można odwołać się do wychowania w duchu perfekcjonizmu. Kobiety czasem nie decydują się na kolejny krok w karierze, gdyż nie czują się na niego gotowe. Jeśli więcej kobiet będzie w stanie docenić swoje umiejętności, a więcej pracodawców wyzbyć się uprzedzeń, nie będziemy musieli mówić o odgórnej zasadzie parytetu – dodaje Marta Barcicka.
Zacieranie granic
Na rynku pracy zawsze obecne były zawody bardziej męskie i te bardziej kobiece. Choć podziały wciąż są obecne, to z dekady na dekadę coraz bardziej się zacierają. Dobrze widać to na przykładzie branży IT.
– W IT od zawsze dominowali mężczyźni. Z czasem jednak rekruterzy zauważyli ogromny potencjał kobiet. W przeciwieństwie do mężczyzn, charakteryzuje nas bowiem zdolność do wykonywania wielu czynności jednocześnie, a w tak dynamicznej branży jak IT multitasking jest bardzo pożądany. Do tego dochodzi jeszcze wpływ różnych inicjatyw społecznych, które zachęcają kobiety do kariery w tym obszarze. Myślę, że w niedalekiej przyszłości coraz więcej branż pójdzie podobną ścieżką, a podział na męskie i damskie zawody stanie się reliktem przeszłości – kończy nasza rozmówczyni.