Przez to wszystko i ludzie tacy się stają. W końcu mówią: w jakim otoczeniu się przebywa, takim się staje. Bądż inaczej; trzeba się dopasować, by przetrwać. Można by stwierdzić, że będąc mili, uprzejmi możemy łatwo zginąć, więc jesteśmy negatywnie nacechowani, by przetrwać. Ale zróbmy tak jak na rozprawie i dajmy szansę na obronę ze strony oskarżonego. Zastosuję kontrargument. Jeśli życie jest wredne, to coś musi być tego przyczyną. Jakby nie patrzeć, twórcami żywotu jesteśmy my. Zatem będąc źli, świat jest zły, będąc miłymi ludźmi, świat powinien być miły. Proste. Więc gdybyś był sędzią, kogo uznałbyś za winnego temu całemu chaosowi, nieładowi na świecie? Życie czy człowiek? Uważam, że zastosowany kontrargument przebija wszystko i zgadzasz się ze mną. Zatem doszliśmy do wniosku, że życie jest niewinne. Więc po co je oskarżamy, obrażamy? Powinniśmy zwrócić uwagę na swoje zachowanie, potem przemyśleć dlaczego tak jest, a nie inaczej. W końcu to my kreujemy nasz świat i od nas zależy to, jaki jest. Rozprawę uznaję za zamkniętą.