Ale jest jeszcze ta druga strona: zmienność. Ciągła zmienność i codzienne zaskoczenia. Dzisiaj dziecko zaczęło pełzać, powiedziało nową sylabę (a jeśli to jest sylaba „ma”, to dzień z pewnością od razu staje się lepszy! ), zakończyło sukcesem posiedzenie na nocniku, albo może po prostu uśmiechnęło się do Ciebie. Tak czy inaczej, pod tym względem, każdy dzień jest inny. Może nie codziennie dokonują się spektakularne przemiany, ale jednak ciągle dziecko robi coś po raz pierwszy. Mimo wszystko, w tym całym macierzyństwie, odnalazłam kilka takich zasad, które niezmiennie się sprawdzają. Być może też odnajdziecie je u siebie:
Plany są po to, żeby je zmieniać, czyli JEDYNĄ STAŁĄ JEST ZMIANA!
Kiedyś lubiłam mieć wszystko zaplanowane i wkurzałam się, jak ktoś (lub coś) próbowało mi te plany zmieniać. Jak już nastawiłam się na spotkanie z kimś po pracy, a nagle okazuje się, że muszę zostać w niej dłużej, albo jak przyszłam na fitness, a tu się okazało, że zupełnie zapomniałam się zapisać na zajęcia i nie ma już miejsc; to czuję się totalnie sfrustrowana, bo po pierwsze moje plany biorą w łeb, a poza tym już się nastawiłam na to, co miałam robić…
A w macierzyństwie? W macierzyństwie liczy się spontaniczność. Wygląda to tak, że te zmiany dzieją się co chwilę! Oczywiście, rytuały, stały plan dnia itd. Ale to ja o tym wiem, a dziecko jeszcze niekoniecznie, więc ono jest spontaniczne :). I tak właśnie się dzieje, że zbieramy się na spacer, ja już jestem ubrana, Mała jest przewinięta i ubrana pod samą szyję. A po jej minie widzę, że właśnie zamierza wyprodukować coś do pampersa. Więc …od nowa! Rozbieranie, przewijanie, ubieranie i w drogę. Znacie to?
Pochwaliłaś się komuś swoim dzieckiem? To oznacza, że przy najbliższej okazji zrobi dokładnie odwrotnie!
Marta od urodzenia ma problemy ze snem -mniejsze lub większe, ale zawsze są. Więc jak już udało jej się przespać noc, to pękałam z dumy. Oczywiście pochwaliłam się wszystkim, a co! Niech wiedzą jakie mam zdolne dziecko! W głowie już snułam wizje, jak to teraz będzie pięknie. W ogóle inaczej niż dotychczas. Marta się nauczyła ładnie spać, ja też będę mogła się wysypiać, koniec z przemęczeniem, wstawaniem co pół godziny w nocy i lękiem przed nadejściem wieczora. No ale chwalenie się to zło, o czym wcześniej nie wiedziałam, i nieświadomie je praktykowałam. Tak było i tym razem, więc kolejna noc była naturalnie nieprzespana.
Znalazłaś metodę na swoje dziecko? To jutro już nie zadziała!
Już tyle razy byłam pewna, że znalazłam jakąś super metodę usypiania, karmienia, czy spędzania czasu, która DZIAŁA na moje dziecko!
Ale żeby nie było za prosto, zanim zdążę nacieszyć się swoim sukcesem, Marta zachowuje się tak, jakby właśnie jej się odmieniło! To co wczoraj ją śmieszyło, dzisiaj powoduje, że przygląda mi się z zażenowaniem Więc ciągle trzeba szukać nowych zabaw i sprawdzać, co dziś wywoła uśmiech na jej twarzy.
Karmienie dziecka też jest jedną wielką zagadką. Nawet jeśli robię te same dania i w taki sam sposób, to jednego dnia Marta zje, a drugiego nawet nie ruszy. Za nic ma sobie fakt, że poświęciłam mnóstwo czasu na zrobienie jej obiadu Ale jak już zje, to co to jest za radość! Wtedy od razu wydaje mi się, że zdobyłam szczyty, rozwikłałam tajemnicę wszechświata, znalazłam coś, co dziecko uwielbia. W duchu mówię sobie: „No, wreszcie dziecko zaczęło ładnie jeść. Tyle na to czekałam, ale warto było, udało się! Już nie będzie trzeba jej tak namawiać i podstępem przemycać kaszki do buzi”. A potem… znowu następują 3 dni zamkniętej na kłódkę buzi.
I to są zasady, które niezmiennie sprawdzają się w moim Macierzyńskim świecie. Ciekawa jestem, jak to jest u Was?