Lidia Nowa walczy z nietypowym objawem bezsenności. Powodem jej nocnych pobudek okazuje się bowiem regularnie powracający koszmar, w którym jest małą dziewczynką. Kobieta nie potrafi zinterpretować obrazów własnej wyobraźni, a jej jedynym ratunkiem zdają się być nocne rozmowy z wirtualną znajomą Igą, która również ma problemy ze snem. Conocne zmagania z bezsennością zmieniają się w rutynę, do której trudno się przyzwyczaić, ale potok złych emocji dopiero zaczyna wylewać się na życie bohaterki. W drodze do pracy Lidia staje się bowiem świadkiem okrutnego morderstwa, którego ofiara, na chwilę przed śmiercią, przekazuje jej trapiącą wiadomość. Kim jest zamordowany i dlaczego pojawił się w życiu kobiety? Jakie znaczenie ma nurtujący Lidię koszmar?
Ta historia daleka jest od utartych schematów. Monika Siuda kreatywnie wykorzystuje pokłady własnej wyobraźni, co dla odbiorcy oznacza sensownie zbudowaną fabułę. Zaproponowana zagadka od początku połyskuje świeżością, a wykreowana aura niepewności utrzymuje się niemal do końca, utrzymując czytelnika w stanie regularnego zainteresowania mocno rozgałęzioną historią. Koszmar bohaterki miesza się tu zatem z tajemniczym morderstwem, ale równoczesnym torem toczą się inne sceny, w których nie brakuje mrocznych wspomnień, osobliwych zachowań, a nawet zaślepionej niezbadaną ideą śmierci… Autorka otwiera bowiem obszerną przestrzeń, w której kolejno rozwija pozornie niezwiązane wątki. Czas jednak szybko pokazuje, że zamiar ten jest celowy i całkiem zgrabnie przemyślany. Fabularne bogactwo otula umysł czytelnika i bezsprzecznie angażuje jego uwagę, a odpowiednio dostosowane tempo jedynie wzmacnia pozytywny odbiór kolejnych scen. Dodatkowym atutem okazują się też łatwo przyswajalne i nadzwyczaj krótkie rozdziały, które pochłania się wręcz błyskawicznie.
Jak bohaterowie odnajdują się w tak zawiłej fabule? Komfortowe warunki życia sprawiają, że Lidia Nowa może pozwolić sobie na pracę marzeń. Prowadzi zatem własny antykwariat, a większość zysków przelewa na konta instytucji charytatywnych. Nocna mara zdaje się jedyną trwogą bohaterki, ale jej przeszłość skrywa ogrom tajemnic. Lidia powoli traci zaufanie do otaczającej ją rzeczywistości i pragnie poznać nawet najgorszą prawdę o swoim życiu. Nie wie jednak, jak bardzo ryzykowna jest gra, której się podejmuje. Stałe towarzystwo zapewnia jej Iga, która poraża swoją spontanicznością i ogromną pewnością siebie. Chociaż czytelnik może odnieść wrażenie idealizacji przyjaźni, jaka w oka mgnieniu rodzi się między bohaterkami, to zauważalny natłok emocji pozwala zrozumieć tę zażyłość. Bohaterów tej powieści jest oczywiście więcej, a każdy z nich wnosi do scenariusza elementy, które połączone w całość tworzą coraz bardziej wysublimowaną układankę.
Misterna intryga bezsprzecznie chłonie uwagę czytelnika, ale precyzyjne oko zauważy kilka drobnych niedociągnięć, z których najbardziej rażą dość nagminne literówki. Chochlik redakcyjny wdziera się także do jednej z końcowych scen, czego efektem jest połączenie dwóch niezwiązanych ze sobą dialogów. Spostrzegawczy odbiorca niewątpliwie dostrzeże też lukę w wątkach pobocznych, co może przynieść nieco rozczarowania. Zaangażowani w sprawę lekarze, którzy wręcz emocjonalnie podchodzą do przypadku głównej bohaterki, po pewnych traumatycznych wydarzeniach, na długi czas wypadają z kręgu zainteresowań fabularnych i dopiero w finale można doszukać się strzępkowego streszczenia ich minionych działań. Samo zakończenie, choć fragmentarycznie nieco przerysowane, ubrane jest w satysfakcjonujące i naprawdę pomysłowe wyjaśnienie.
Niebanalnie opracowana fabuła od pierwszych scen pobudza apetyt czytelnika i zachęca do usilnego wdzierania się w tajemniczą przeszłość głównej bohaterki. Nieustannie powracający koszmar niesie za sobą dawne sekrety, które autorka oplata misterną zagadką. Chociaż w tekście można doszukać się kilku niedociągnięć, to całokształt kusi swoją świeżością, brakiem utartych szablonów, a także odpowiednio wyważonym poczuciem mrocznego klimatu. Monika Siuda zaopatruje Bezsenność w dawkę niepokojących wrażeń, które mnożą się wraz z postępem złożonej fabuły.