Cellulit, czyli nieprawidłowe rozmieszczenie tkanki tłuszczowej pod skórą, przejawiające się w postaci zgrubień, fałd i grudek, to zmora dotykająca przede wszystkim kobiet. Dlaczego tak jest? Według naukowców winny jest estrogen – żeński hormon płciowy odpowiadający za gospodarkę lipidową organizmu. Jego nadmiar powoduje zmiany w budowie tkanki łącznej i zwiększenie objętości komórek tłuszczowych, które zaczynają magazynować coraz więcej niepotrzebnych substancji. W efekcie pod skórą powstają widoczne zwłóknienia i stwardnienia. Najczęściej nieestetyczne pofałdowania widoczne są na pośladkach i udach, często też pojawiają się w okolicach kolan i na ramionach.
Co zwiększa ryzyko powstania cellulitu?
Jak podkreśla dr Monika Kuźmińska z Yonelle Zwolińska Beauty Institute, problem z nieprawidłowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej wbrew pozorom nie dotyczy tylko osób z nadwagą. Spotykany jest u szczupłych, a nawet wysportowanych kobiet. W dużej mierze to skłonności genetyczne decydują o możliwości pojawienia się tego problemu, ale faktycznie brak ruchu i niezdrowa dieta, oparta na tłuszczach trans i wysokoprzetworzonej żywności, są głównymi czynnikami zwiększającymi ryzyko powstania cellulitu. Do pozostałych należą m.in.: gorące kąpiele, wysokie obcasy i obcisłe ubrania, które utrudniają krążenie.
Jak wygląda cellulit?
– Zmiany powodowane tworzeniem się cellulitu mogą mieć różne stadia – z niewielkiego defektu estetycznego szybko mogą przekształcić się w bolesną i uciążliwą dolegliwość wymagającą leczenia. W początkowych stadiach cellulit widoczny jest tylko przy ściskaniu skóry – pojawiają się wtedy charakterystyczne dołeczki, które po rozluźnieniu uścisku znów stają się niewidoczne. Jednak w przestrzeni międzykomórkowej już wtedy zalega coraz więcej limfy, a w tkance łącznej zachodzą zmiany, które powodują w dalszym etapie zwłóknienia i stwardnienia – widoczne gołym okiem na powierzchni skóry, a przy dotyku często bolesne. Im wcześniej rozpoczniemy zwalczanie cellulitu tym łatwiej będzie je przeprowadzić – wyjaśnia dr Kuźmińska.
Czy można pozbyć się cellulitu?
Metod walki z tym problemem jest wiele. Najprościej cellulitowi oczywiście zapobiegać – stosując odpowiednie kremy do ciała, pamiętając o aktywności fizycznej i regularnie hartując skórę wodnymi masażami. Jeśli problem się już jednak pojawił, trzeba wdrożyć odpowiednie działania. Na początek warto wypróbować sprawdzone domowe sposoby na wygładzenie skóry. Pomóc może peeling z kawy: wystarczy wymieszać szklankę kawy rozpuszczalnej z oliwą z oliwek i sokiem z cytryny, by uzyskać tani i efektywny kosmetyk usprawniający krążenie krwi i zmniejszający obrzęk tkanek. Alternatywą są gotowe produkty dostępne w drogeriach lub aptekach. Dobrze połączyć ich wmasowywanie w skórę z porządnymi masażami, np. za pomocą szorstkiej rękawicy. Osoby preferujące bardziej profesjonalne działania powinny wypróbować coraz częściej oferowane w salonach kosmetycznych masaże bańską chińską, które – choć nie należą do najprzyjemniejszych – mają już wielu swoich zwolenników. Technika ta wykorzystuje metodę próżniowego zasysania skóry do poprawienia ukrwienia i zmniejszenia widoczności podskórnych nierówności.
– W walce z cellulitem bardzo ważne jest pobudzanie krążenia i metabolizmu do spalania komórek tłuszczowych. Dlatego – zwłaszcza w pierwszych stadiach problemu – dobrze sprawdzają się wszelkiego rodzaju specjalistyczne masaże w tym endermologia, która może być łączona z innymi zabiegami– mówi dr Monika Kuźmińska. – W przypadkach, gdy stadium cellulitu jest bardziej zaawansowane lub gdy liczymy na pewny i stosunkowo szybki efekt, trzeba zdecydować się na silniejsze zabiegi a najlepiej na kurację łączoną.
Które zabiegi są najskuteczniejsze?
Medycyna estetyczna oferuje szereg narzędzi i technologii pozwalających poprawić kondycję skóry dotkniętej problemem cellulitu. Zabiegi różnią się nie tylko ceną, ale i skutecznością oraz poziomem inwazyjności.
– Moim pacjentkom polecam te zabiegi, o których skuteczności jestem przekonana, a więc przede wszystkim karboksyterapię i zabieg urządzeniem Venus Freeze. Pierwsza z tych metod polega na wprowadzeniu pod skórę dwutlenku węgla, który reguluje przepływ krwi, rozpuszcza tkankę tłuszczową i stymuluje do produkcji nowego kolagenu. W efekcie usprawniamy drenaż limfatyczny leczonego obszaru, wyszczuplamy i wygładzamy skórę – opisuje dr Kuźmińska. – Z kolei technologia Venus Freeze, łącząca działanie wielobiegunowych fal radiowych z impulsem magnetycznym, pozwala wniknąć w głąb skóry, by za pomocą wysokiej temperatury poprawić jej napięcie i zredukować tkankę tłuszczową oraz cellulit.
W przypadku obu zabiegów efekty widoczne są już po pierwszej sesji, jednak należy liczyć się z tym, że do osiągnięcia w pełni zadowalających rezultatów należy kilkukrotnie je powtórzyć.
– Warto rozpocząć terapię jeszcze jesienią, gdy bezpiecznie można wypróbować różne technologie i łatwo jest ukryć ewentualne zaczerwienienia i opuchnięcia po zabiegach – podkreśla dr Kuźmińska. – Musimy pamiętać, że walka z cellulitem wymaga nie tylko dobrego specjalisty, który zaplanuje terapię dostosowaną do stopnia zaawansowania problemu, ale też czasu.