Zobaczył, że mam pianę w ustach i się przestraszył, zaczął płakać i wołać rodziców. Zabrali mnie do szpitala, płukanie żołądka, tydzień na obserwacji i żyję… Jeśli można wegetację nazwać życiem. Wykrzyczałam mamie wszystko w twarz. Wszyscy już wiedzą co zrobił mój własny ojciec! Jedni mi nie wierzą, inni współczują – jestem u dziadków. Mama nie uwierzyła.
Wróćmy do początku. Wszystko zaczęło się, gdy miałam 4 lata. Wcześniej mój ojciec przebywał zagranicą więc go w ogóle nie pamiętałam. Rzadko bywał w domu. Jednak coś z jego firmą się posypało i wrócił. Przez jakiś czas był więc w domu i się mną zajmował, gdy moja mama była w pracy. Był dla mnie kimś obcym więc trochę się go bałam i nie czułam się przy nim bezpiecznie. Tata się starał, bawił się ze mną w różne „zabawy” – szczególnie lubił wspólne kąpiele i usypianie mnie. Często też przebierałam się kilka razy dziennie, mówił że tak robią małe kobietki. Był bardzo „czuły” – przytulał i dotykał mnie przy każdej okazji, również w miejsca intymne. Wtedy nie wiedziałam, że to złe – w końcu był moim ojcem. Zawsze jakoś mi to wszystko tłumaczył, że to taka zabawa, albo że sprawdza czy wszystko w porządku.
I tak było codziennie, aż do jego kolejnego wyjazdu zagranicę. Znowu nie przyjeżdżał zbyt często. Wrócił dopiero po 8 latach na stałe do Polski. Miałam wtedy 12 choć wyglądałam na nieco starszą. Jego wieczorne wizyty w moim pokoju stały się codziennością – mojej mamy nie było, pracowała na zmiany. Wtedy mnie zgwałcił pierwszy raz – choć on tego tak nie nazywał, mówił że chce być ze mną blisko. Za każdym razem, gdy mama miała drugą zmianę lub szła na nockę wiedziałam co mnie czeka. Ojciec powtarzał mi, że nikt mi nie uwierzy i gdy tylko komuś powiem to odda mnie do domu dziecka. Bałam się, nie wiedziałam co robić. Zgadzałam się na to wszystko przez kolejne 4 lata.
Dlaczego próbowałam się zabić? Oczywiście, że nie mogłam już wytrzymać tej chorej sytuacji, choć czekałam do 18-tki i myślałam, że wszystko się skończy. Ale gdy okazało się, że jestem w ciąży nie wytrzymałam. Połknęłam te wszystkie tabletki i zasnęłam – byłam taka spokojna.
Jak już wspomniałam matka mi nie uwierzyła, ojciec mnie wyśmiał. Tylko dziadkowie (rodzice mojej mamy) uwierzyli. Poszłam z nimi na policję, złożyłam zeznania. Aresztowali go. Czeka na rozprawę. Główny dowód noszę w brzuchu. Nie chcę tego dziecka. Oddam je, gdy tylko się urodzi. A co dalej? Nie wiem. Ważne, że go już nie będzie w moim życiu.