On 4 lata starszy – przystojny, otwarty i rozrywkowy. Pisaliśmy każdego dnia po kilka godzin, szybko wyznaliśmy sobie miłość – wiem, to było głupie, ale … dziewczyna, która od zawsze marzyła o księciu z bajki – szybko we wszystko uwierzy.
Był grudzień, kolejny sylwester zapowiadał się w domu. Znowu w szkole będą się chwalić, gdzie to oni nie byli i co nie robili, a ja… pewnie trochę pościemniam w tej kwestii, żeby nie być gorsza. I nagle sms od mojego chłopaka internetowego „Co powiesz na sylwestra w Zakopanem?”. O matko! To moje marzenie! Sylwester w górach z nim… Nie wahałam się ani chwili – mojej mamie powiedziałam, że jadę do koleżanki, nie była zadowolona ale się zgodziła (byłam w szoku, bo raczej poszło zbyt łatwo). Byłam w siódmym niebie. Parę godzin autobusem – już była senna i mega zmęczona, a jeszcze przede mną romantyczny sylwester.
Dotarłam na miejsce. Od razu zaczęło się picie – niby tylko piwa, ale na co dzień unikam alkoholu, a do tego ta długa podróż. Nie potrzebowałam zbyt wiele, by stracić kontrolę. Nie pamiętam jak dodarłam z powrotem do hotelu. Potem miałam tylko przebłyski, gdy on leżał na mnie i się do mnie dobierał. Mówiłam, że nie chce, prosiłam go, żeby przestał. Nie reagował, uciszał mnie tylko. Obudziłam się nad ranem, uciekłam szybko stamtąd. Nie wiedziałam co robić.
Idąc na dworzec, myślałam o tym, by się rzucić pod jakieś nadjeżdżające auto, ale nie potrafiłam. Wiem, to moja wina – pojechałam do chłopaka, którego nie znałam, nigdy nie widziałam. Byłam taka naiwna. Czułam się okropnie. Co powiem rodzicom? Co będzie dalej? Wsiadłam do pociągu do domu. Przepłakałam całą drogę. W domu udawałam, że było super. W szkole również – kłamałam o cudownym sylwestrze w Zakopanem.
Ten chłopak wydzwaniał jeszcze z różnych numerów i mi groził, że sama jestem sobie winna, że sama tego chciałam, że nikt mi w to nie uwierzy. Nie poszłam na policję, nie potrafiłabym zrobić tego rodzinie. Wszyscy by się śmiali z mojej naiwności i głupoty. Minęły dwa miesiące, musiałam gdzieś o tym wszystkim napisać, bo okazało się, że jestem w ciąży… Dziś byłam u ginekologa, by to potwierdzić. Wszystko się skomplikowało, nie ukryję tego co się stało, czy nadal będę kłamać? Oszukiwać siebie i bliskich przez całe życie?