Nie wiem kim jestem, mam pustkę w głowie i sercu. Straszne uczucie. Byłam oszukiwana przez tyle lat. Oczywiście moi rodzice adopcyjni są wspaniali i jestem im wdzięczna za to, co dla mnie zrobili. No ale wiecie… Oszukali mnie. Najgorsze jest to, że chyba nie mieli zamiaru mnie o tym w ogóle informować. Dowiedziałam się przypadkowo od wujka – po kilku głębszych wymsknęło mu się, że nie jestem z ich rodziny.
Nie wiem co robić. Czy szukać rodziny czy pogodzić się z tym jak jest i żyć „normalnie”? Moja mama powiedziała mi tylko, że pamięta że miałam jeszcze starszego brata, ale ktoś go zabrał przede mną. Starszego brata. Zawsze chciałam go mieć! No i mam – tam gdzieś daleko, a może całkiem blisko. O rodzicach nic nie wiem, ci adopcyjni nie chcą nic mówić – to ciężki temat pewnie dla nich również. Chociaż liczę na to, że jak trochę czasu minie to będzie nam znacznie łatwiej o tym wszystkim rozmawiać, będzie swobodniej. Na razie raczej się unikamy, nie rozmawiamy. Ogólnie sytuacja w domu nie jest za ciekawa. Jestem ich jedyną „córką”. Długo się starali o dziecko ale nie wyszło…
Wzięli mnie. Byłam, jestem ich szczęściem. Ale co teraz będzie – jak mam żyć nie wiedząc kim jestem? Jestem rozbita, na nic nie mam ochoty. Nie chodzę na uczelnię od miesiąca, unikam znajomych, nawet chłopaka olewam. Czuję jakby to wszystko było jedną wielką fikcją.
Może jednak tylko znajdując moją rodzinę albo chociaż jakieś informacje o nich, będę mogła żyć dalej…