Miarka się przebrała, gdy jeden zaczął podrywać Majkę (moją przyjaciółkę). Czułam ogromną zazdrość. To było na imprezie, wszyscy wypili sporo. Byłam wściekła i Majka to od razu wyczuła, podeszła do mnie aby zorientować się o co chodzi.
Była taka piękna, mimo że wypiła zdecydowanie za dużo. Ja też wypiłam parę głębszych więc miałam za dużo odwagi i pocałowałam ją. To nie był zwykły cmok, ale wiecie taki głębszy, prawdziwy pocałunek. Czułam się fantastycznie, bo Majka mnie nie odepchnęła, wręcz przeciwnie – kontynuowała to co zaczęłam. Cały wieczór i noc spędziłyśmy już razem, nie odstępując siebie na krok. Nie chciałam się z nią rozstać, wyznałyśmy sobie miłość i zarzekałyśmy się, że nikt i nic nas nie rozdzieli… Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie.
Poranek. Budzę się na kacu. Patrzę na telefon 13 godzina! O i sms od Majki - pojawia się uśmiech na mojej twarzy, bo większość rzeczy jednak z wczoraj pamiętałam. „Wczoraj zdecydowanie za dużo wypiłyśmy. To już nie może się powtórzyć i mam nadzieję, że dla Ciebie to też były żarty tylko.” ŻARTY?! Mój świat w moment się zawalił, nie wiedziałam co robić. Próbowałam do niej zadzwonić, wyjaśnić, ale nie odbierała. Od tamtej pory w sumie się nie widziałyśmy. Ewidentnie mnie unika. Wiem, to moja wina… Przesadziłam, nie wyznaje się miłości pod wpływem alkoholu. Zawaliłam na całej linii. Drugiej szansy już nie będzie.