Podczas premierowego wykonania utworu „Gaja” Justyna Steczkowska wzniosła się nad sceną, stając się pierwszą wokalistką w historii, która zaprezentowała lewitację w trakcie występu stadionowego na żywo. Publiczność zgromadzona na Narodowym zamarła, by po chwili nagrodzić artystów owacją na stojąco. Chwila, w której muzyka i magia połączyły się w jeden emocjonalny przekaz, na długo pozostanie w pamięci widzów.
– Praca z Justyną Steczkowską to spotkanie z artystką absolutną – perfekcjonistką, która jak nikt inny potrafi łączyć emocje z niezwykłą wrażliwością sceniczną. Oboje jesteśmy tytanami pracy i wierzymy, że w sztuce nie ma kompromisów. Tylko dzięki cierpliwości, odwadze i pasji możliwe było stworzenie czegoś, co przekroczyło granice wyobraźni – mówi Marcin Muszyński.
Od Eurowizji do Roztańczonego PGE Narodowego
Pomysł na połączenie muzyki i iluzji narodził się jeszcze podczas przygotowań Justyny Steczkowskiej do Eurowizji. Wówczas artystka planowała premierowe wykonanie utworu „Gaja” z efektem unoszenia nad sceną, symbolizującym wolność, siłę i emocje muzyki. Choć w finale konkursu zastosowano jedynie techniczne rozwiązania, które nie oddały w pełni pierwotnej wizji, pomysł pozostał żywy i doczekał się wykonania w Polsce – tym razem z udziałem Marcina Muszyńskiego.
Wyzwanie na skalę światową
Realizacja iluzji wymagała nie tylko pomysłowości, ale i ogromnej determinacji. Stadion PGE Narodowy – największa arena w Polsce – nie daje standardowych możliwości podwieszeń, dlatego stworzenie efektu lewitacji wymagało nowatorskich rozwiązań. Muszyński, który wcześniej m.in. lewitował fortepian, podjął się tego zadania, udowadniając, że niemożliwe nie istnieje.
– Podczas utworu „Gaja” udało nam się przenieść publiczność Roztańczonego PGE Narodowego w świat, w którym siła, moc i boskość nabrały realnych kształtów. Chciałem, by widzowie poczuli, że nie ma rzeczy niemożliwych, że magia istnieje – a marzenia naprawdę można spełniać – komentuje Marcin Muszyński.
Spektakl, który zapisze się w historii
Lewitacja należy do najtrudniejszych i najbardziej efektownych iluzji scenicznych – w historii podjęli się jej tylko nieliczni, jak David Copperfield czy Criss Angel. Teraz do tego grona dołączył również Polak – Marcin Muszyński, który jako pierwszy na świecie połączył ją z występem muzycznym na stadionie. Mistrz scenicznej iluzji, uznawany za twórcę najbardziej wymagających i spektakularnych efektów, zestawił lewitację – od wieków symbol tajemnicy i magii – z pełnym emocji wykonaniem „Gai”. Publiczność była osłupiona i zachwycona, nagradzając artystów wielkimi owacjami.
Widzowie byli także świadkami przełomowego momentu – narodzin nowego wymiaru widowiska w Polsce, w którym sztuka muzyki i iluzji łączą się w jednolitą, emocjonalną narrację. To wydarzenie udowodniło, że polscy artyści mogą sięgać po rozwiązania, które do tej pory wydawały się zarezerwowane dla światowych scen.
– Nie było mnie ciężko przekonać do tego pomysłu, ponieważ wiem, że Marcin jest profesjonalistą i robi ciekawe rzeczy. Dzięki magicznym zdolnościom Marcina mogliśmy zrobić coś, czego jeszcze nie było – mój głos uniósł się w kosmos – powiedziała po występie Justyna Steczkowska, po czym dodała: Z uwagi na Marcina doświadczenie i wspomniany wcześniej profesjonalizm wiedziałam, że mogę mu całkowicie zaufać, więc nie odczuwałam stresu związanego z lewitacją – mogłam skupić się na swoim wykonaniu.
Co dalej?
Artyści zapowiadają, że to dopiero początek wspólnej drogi. Po sukcesie na Roztańczonym PGE Narodowym planowane są już kolejne projekty, które mają na nowo definiować granice pojęcia widowiska scenicznego i naszej wyobraźni. – Mam nadzieję, że to nie była nasza ostatnia współpraca – podsumowuje artystka.