Autorka przeprowadza bardzo szczere rozmowy z ojcem i matką o niełatwych rodzinnych relacjach. W tle ciężka choroba ojca i jego ostatnie dni oraz fragmenty z dziennika Autorki.
Przemyślenia bolesne czasem, zdarzenia czasem i wesołe, zabawne.
Książka została wydana na miesiąc przed śmiercią generała. Córka świadoma tego co nie uchronnie nadchodzi, utrwala jego wspomnienia dla siebie , dla swojego synka. Generał opowiada o swoich rodzicach, rodzinie ziemiańskiej z majątku Trzeciny, leżącym na Podlasiu.
Błogie i dostatnie lata przerywa wybuch II wojny światowej. Jaruzelscy , jak większość Polaków szuka schronienia na Litwie. Znaleźli go w majątku Hawryłkiewiczów w Winksznupiach. W czerwcu 1941 cała rodzina zostaje deportowana na Syberię. Generał - nastoletni chłopak - ciężko pracuje przy wyrębie lasu, tam nabawia się choroby oczu śnieżnej ślepoty - stąd czarne okulary, które nosił.
Mając dwadzieścia lat dostaje pobór do wojska i skierowanie do Szkoły Oficerskiej w Razianiu.
Od tego rozpoczyna się jego wojskowa kariera , później polityczna .
Ożenił się dość późno bo mając 37 lat z Barbarą Ryfa ,a w trzy lata później przyszła na świat Monika.
Pani Monika bardzo ciepło wypowiada się o ojcu . Przedstawia go jako bardzo kulturalnego, oczytanego człowieka, dżentelmena w każdym calu. Mało bywał w domu ale zawsze czuwał nad jej wyborami i decyzjami .
O matce mniej pisze , choć uczestniczymy w rozmowie między nimi. Rozmowa jest szczera i prawie o wszystkim co dotyczy rodziny. Ale też o samotności każdego z nich, o trudnych decyzjach
generała , o których w ich domu się nie mówiło.
Książkę czyta się lekko bo taki jest nadal styl pisania Pani Moniki.
Jest ona ciepłą i mądrą opowieścią o niezwyczajnej rodzinie, o rozważaniach Autorki czy mimo wszystko da radę sama stworzyć szczęśliwą rodzinę dla swojego synka Gustawa.
Nie wyszła za mąż ale ma dobry kontakt z ojcem swojego dziecka.
Ostatni rozdział książki zaczyna się cytatem z "Anny Kareniny" Lwa Tołstoja
"Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest
nieszczęśliwa na swój sposób."
i mogłoby to być mottem tej rodzinnej opowieści.
Pani Monika dalej pisze :
"Rodziców się nie wybiera. Dzieci zresztą też nie. Można je wychowywać , ale i tak rodzą się z własnym DNA....Jednak każdy jest osobnym bytem...."
„Moi rodzice nie byli idealni. Ja też nie jestem córką doskonałą. Dziś moją jedyną ambicją jest bycie uważną matką, bo wiem, że emocjonalne zaniedbanie dziecka jest nie do odrobieni”.
Piękne , mądre słowa i dla nich warto sięgnąć po tę książkę.