Małżeństwo Kasi i Darka nie należy do najbardziej przykładnych. On zaczyna dostrzegać uroki własnej sekretarki, a ona odczuwa fatalne skutki udawania kury domowej. Ciemność spowija dawne uczucie, co staje się niemałą przeszkodą w odbiorze fortuny po zmarłej ciotce. Osobliwe wymogi spadku są w obecnej sytuacji niewykonalne, a jedynym wyjściem okazuje się cicha gra w pojedynkę. Aby uratować pieniądze przed ostatecznym zesłaniem do pewnej amerykańskiej parafii, Kasia decyduje się na iście zabójczą misję. Wysłanie małżonka na drugi świat zdaje się pierwszorzędnym celem, ale trzydziestolatka nie ma świadomości, że jej życiu również zagraża niebezpieczeństwo. Lawina zabójczych pomysłów rusza, a jej motor sprytnie napędza kilku bohaterów. Tu każdy na kogoś czatuje, a śmierć sumiennie robi wszystkich w balona. Czy znajdzie się ktoś na tyle przebiegły, aby oszukać podstawione przeznaczenie?
Jedni nazywają go księciem komedii kryminalnych, a inni – zwykłą gadułą. Oba spostrzeżenia okazują się nadzwyczaj trafne, gdy ma się za sobą lekturę jego powieści. Alek Rogoziński potwierdza bowiem, że wprawnie opisane krzywe zwierciadło przyjmie z dużym entuzjazmem nawet wyjątkowo mordercze plany. Nieświadomi bohaterowie tej historii czyhają na siebie wzajemnie, a jedynym arbitrem lisiej batalii okazuje się sparodiowane przeznaczenie. Chociaż zaproponowanej fabule można przykleić łatkę pewnej przewidywalności, to jednocześnie ciężko odmówić jej zastosowaniu zasadności. Celem tej opowieści nie jest bowiem wzbudzanie realnego niepokoju lub poruszenie łez, a jedynie sprawienie, aby na ustach odbiorcy zagościł szeroki uśmiech.
Ironiczne teksty potokiem zalewają kolejne sceny, zaznaczając wyraźnie groteskowy charakter powieści. Humor jest tu wszechobecny i wiernie towarzyszy czytelnikowi, a ten z przyjemnością angażuje się w zaproponowaną fabułę. Barwne opisy niewątpliwie ożywiają akcję, lecz trudno nie docenić faktu, że tak żwawe tempo nie jest efektem dialogowej formy treści, którą często posługują się autorzy, a nadzwyczaj umiejętnych i plastycznych opisów, nierzadko odzianych w zauważalnie długie akapity. Taki zabieg jest jawnym potwierdzeniem na to, że Alek Rogoziński doskonale czuje język i potrafi umiejscowić sarkazm tak, aby w oczach czytelnika był on naprawdę lekki i przystępny.
Majsterkowanie w słowach autor ma z pewnością opanowane, ale nie można mu także odmówić kreacji odpowiednio sfrustrowanych bohaterów. Nieustanne udawanie posłusznej żony pozwala Kasi zachować przystępną relację z małżonkiem, ale na dłuższą metę okazuje się zwykłą męczarnią. Kobieta dusi się we własnej codzienności więc wzniecona przez nią zabójcza iskra zdaje się dla niej zbawiennym rozwiązaniem. Nie inaczej jest z zadłużonym po uszy Darkiem, który śmiało wprowadza w swój marny żywot ponętną sekretarkę. Mężczyzna doskonale zdaje sobie sprawę z wybawienia, jakie przyniósłby mu spadek więc z impetem wdraża własne zabójcze plany. Małżonkowie nie są jednak osamotnieni w drodze po wielką fortunę. Karuzela morderczych instynktów sięga aż za ocean, gdzie pewne zakonnice szybko rozbierają się z własnej świętości. Bohaterów tej czarnej komedii jest oczywiście znacznie więcej, podobieństwa niektórych z nich można się nawet doszukać wśród telewizyjnych gwiazd, ale autor pozostaje w granicach przyzwoitości i dba o to, aby każdorazowo na pierwszy plan wysuwał się szczery uśmiech.
Alek Rogoziński proponuje książkę, która trafnym żartem poprawia humor i łagodzi agresję codziennych zmartwień. Gdzieś pomiędzy wierszami pokazuje też, że przeznaczenie lepiej zostawić w spokoju. Śmierć okazuje się bowiem bardziej przebiegła i kiedy ktoś ją planuje, ta z pewnością nie wstawi swej bytności do kalendarza. Wybaczcie mi jednak tę iście grobową myśl i uwierzcie, że każdy najmniejszy uśmiech jest lepszą częścią waszego życia. Nie odmawiajcie sobie lektury, która swoją lekkością może sprawić, że ta część będzie nieco większa.