Melody Sawicka nie ogląda się na innych i z oddaniem realizuje się w bankowości, gdzie przygotowuje oferty kredytowe dla uznanych klientów. Kobieta spełnia się w życiu zawodowym, ale równie różowo zdaje się prezentować jej życie osobiste, w którym otacza ją grono prawdziwych przyjaciół. Mało fortunna sytuacja sprawia, że na drodze Melody pojawia się tajemniczy i bez wątpienia przystojny biznesmen, Paweł Barycki. Mężczyzna z impetem wchodzi w życie kobiety i sprawia, że elementy ich wspólnej układanki zaczynają do siebie pięknie pasować. Gdy obrazek przyjmuje postać niemal doskonałego, niezapowiedzianie pokrywa go plama, której nie można po prostu zmyć…
Jakże mylne wrażenie można odnieść po przeczytaniu pierwszych stron tego debiutu! Wymykająca się ramom szarej polskiej rzeczywistości sceneria sprawia, że czytelnik początkowo zaczyna podchodzić do lektury z lekkim dystansem i mimowolnie przykleja jej łatkę gładkiej historyjki o fartownym romansie. Czym dalej w fabularny las, tym jednak łatwiej można dostrzec, że wykreowany przez autorkę przekaz jest nie tylko wielowarstwowy, ale przede wszystkim rzetelny i obiecujący. Elżbieta Kosobucka znajduje bowiem miejsce nie tylko na opis kwitnącej miłości, ale zagłębia się także w inne tematy, wśród których warto wyróżnić przyjaźń, relacje z rodzicami, dążenie do własnych marzeń i samorealizacji, a także bezinteresowną pomoc potrzebującym oraz wartość statusu społecznego. Ukradkiem przebija się tu bowiem smutna prawda o tym, że chociaż pieniądze nie są do miłości potrzebne, nikogo też nie wartościują, to jednak w potrzebie pozwalają bezszelestnie zagwarantować to, na co inni często nie mają szans się doczekać.
Ze wszystkich wartości najbardziej zaś wybija się ta, którą pozwolę sobie nazwać odważną samodyscypliną. Pani Kosobucka umiejętnie i niesłychanie drobiazgowo rozpisuje się na temat ludzkich przekonań oraz głębokiej wiary w ich słuszność. Chociaż w tym przypadku mogą wydać się one wręcz archaiczne w swej treści, to jednak głęboka refleksja nad ich sensem pokazuje, jak trudnym zadaniem jest fizyczna samokontrola, szczególnie wtedy, gdy kojący wewnętrzne pragnienie środek, znajduje się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Człowiek, często nieświadomie, przestaje bowiem wierzyć, że życie w z zgodzie z własnym „ja” ma sens i może spotkać się z akceptacją drugiej osoby. Ta niewiara sprawia, że łatwiej i wygodniej jest dążyć do tego, za czym podąża społeczeństwo, a o wiele trudniej jest iść z duchem własnego sumienia. Niezwykle harmonijny i jednocześnie przystępny styl pani Kosobuckiej wpływa na czytelnika i pozwala zobaczyć, jak wiele można osiągnąć dzięki trwaniu we własnym postanowieniu i wkładaniu w jego realizację całego serca. Smak tak misternie i cierpliwie budowanego wewnętrznego sukcesu z pewnością musi być niebiański!
Warto też podkreślić, że dwójka głównych bohaterów odczuwa każdy gest dosłownie tak, jakby miała z nim do czynienia po raz pierwszy. Tak subtelnie poprowadzona fabuła jedynie potwierdza, że styl Elżbiety Kosobuckiej jest wyjątkowo kobiecy, sensualny i wyważony. Zastosowana przez autorkę pierwszoosobowa narracja pozwala stale towarzyszyć Melody w jej codziennych refleksjach, a także obserwować, jak stopniowo rośnie więź między nią a świeżo poznanym Pawłem. Można niekiedy odnieść wrażenie, że bohaterka nie potrafi dostosować się do współczesnych obyczajów, a przecież ona chce jedynie dążyć do tego, co podpowiada jej własne serce. To właśnie dzięki jej niecodziennym decyzjom odbiorca widzi, jak silną trzeba mieć wolę, aby nie ulec temu, co zwyczajnie kusi. W pewnym momencie wypisana w głowie Melody wizja zaczyna toczyć się jednak innym torem, a utrwalona przez nią stabilna poza zaczyna kruszyć się w mgnieniu oka i pokazywać nowe wartości, które dotychczas były niewidoczne gołym okiem. Ze świecą szukać takiej Melody we współczesnym świecie, ale jeszcze trudniej wyobrazić sobie mężczyznę, który jest w stanie pogodzić się z radykalnymi zasadami, jakie kierują życiem jego wybranki. W przypadku Pawła, nie jest to jedynie walka z dotychczasowymi przyzwyczajeniami, ale też z własną fizycznością, którą zapewne niełatwo jest okiełznać.
Debiut Elżbiety Kosobuckiej zachwyca wyważonym i mocno kobiecym stylem, ale równie intensywnie transferuje emocje, komunikując przy tym wartościowe przesłania, które nieprzerwanie zachęcają do głębokiej refleksji. Chociaż początkowo powieść sprawia wrażenie słodkiego i mocno przerysowanego romansu, to okazuje się to jedynie długim i jakże potrzebnym wstępem do wstrząsającego meritum, tak bardzo autentycznego w swym przekazie. Charakter książki zmienia się bowiem radykalnie i przychodzi w końcu taki moment, w którym zwyczajnie trudno opanować jest łzy. Bogactwo tej lektury jest nieocenione i naprawdę warto je sobie przybliżyć!