1. Za mało jedzenia
Dieta redukcyjna jest w porządku, o ile dostarczamy sobie odpowiednią dawkę energii. Kobiety potrzebują średnio 2000 kcal, a mężczyźni jeszcze więcej, bo 2500 kcal. Jeśli ni stąd ni zowąd przerzucisz się na dietę 1200 kcal, Twój organizm i tak będzie odkładał tłuszcz – w przeciwnym razie po tygodniu nie byłabyś w stanie wstać z łóżka. Nie bój się jedzenia – po prostu unikaj rzeczy silnie przetworzonych.
2. Częsta zmiana diet
Ciągle opowiadasz o tym, na jakiej to jesteś „diecie”, przy czym często eksperymentujesz i radykalnie zmieniasz swój jadłospis. Zapomnij o dietach – po prostu zdrowo się odżywiaj i jedz regularnie, bez ciągłej ochoty na jakąś przekąskę. Dziś wprowadź jedną małą zmianę, np. zredukuj porcję węglowodanów na talerzu, jutro to powtórz i bądź konsekwentna aż do momentu, kiedy zmiana przejdzie w nawyk. Jeśli zdrowy jadłospis będzie dla ciebie coś przyjemnym, nawet nie zauważysz, kiedy zgubisz zbędne kilogramy.
3. Za mało podnoszenia ciężarów, za dużo cardio
Wszyscy trąbią o tym, jak to cardio wspomaga odchudzanie, przez co zapominamy, że to mięśnie spalają tkankę tłuszczową (a cardio nie rozwija naszych mięśni). Wprowadzając do treningu podnoszenie ciężarów zapewnisz sobie usprawnienie metabolizmu i lepsze wydatkowanie energii. Dlatego do treningu cardio dołącz trening siłowy (2-3 razy w tygodniu), np. w trzech rundach po 10-12 powtórzeń (przerwy mogą wynosić minutę albo 30 sekund).
4. Brak wsparcia ze strony bliskich
Trudno oczekiwać zadowalających rezultatów, jeśli najbliższe ci osoby ciągną cię w dół. Wszyscy jesteśmy istotami społecznymi – potrzebujemy wsparcia innych i pragniemy usłyszeć choćby kilka słów motywacji czy otuchy. Jeśli znajdziesz osobę, z którą razem podejmiecie wysiłek odchudzania, będzie ci o wiele łatwiej. Poszukaj takiego kompana w rodzinie, wśród znajomych albo w sieci – tam jest ich tysiące!
5. Niekonsekwencja
Tłuszcz zacznie znikać dopiero wtedy, gdy będziesz regularnie atakować go aktywnością fizyczną. Nie rób nic na siłę – wybierz coś, co sprawia ci radość, a nie tylko sam wysiłek. Jeśli nie cierpisz biegać, nie udawaj, ze świetnie się w tym odnajdujesz – postaw na zumbę, pilates albo aerobik. Dobrą metodą jest ustalenie konkretnych dni tygodnia, w których będziesz ćwiczyć niezależnie od pogody.