Zaprosił mnie na swoją studniówkę, oczywiście się zgodziałm. Przyszeł dzień wyczekiwanej uroczystości, cała odwalona jak szczur na otwarcie kanału, czekałam na niego aż po mnie przyjedzie.
Przyjechał z kwiatami, czego w ogóle się nie spodziewałam, gdy mnie zobaczył szczena mu opadła. Kiedy zaczęła się juz zabawa, on zmienił zachowanie w stosunku do mnie, zaczął trzymać mnie za rękę, gdy siedzieliśmy przy stole, obejmował mnie, przytulał, dawał buziaki w czoło i policzek.
Byliśmy juz trochę podpici i zmęczeli, zaczęliśmy rozmawiać półżartem półserio, mówiłam mu, że mnie oleje tydzien po studniowe max. dwa, jednak on zaczeczył mówiać, że poczuł że mne mną mógłby coś wiecej, że bardzo mu się podobam, że jestem inna od reszty dziewczyn, taka dojrzała, nieprzeciętna. Jak powiedział, tak zrobił. Zaczeliśmy sie często spoytkać, przyjeżdżał do mnie, przesiadywał prawie całą noc, co mi oczywiscie odpowiadało. Kiedy u mnie był, momentami było bardzo miło, ale do niczego nie doszło. Po jakimś czasie, przyjeżdał już coraz rzadziej, przestalismy sie już tak fajnie dogadywać. W tym momencie, z niewiadomych dla mnie przyczyn, nasze kontakty ograniczyły się do minimum( rzadko piszemy, czasem wyśle jakiegoś snapa) , 9 czerwca minęło dwa miesiące jak do mnie nie przyjeżdża.
Największy problem tkwi w tym, że ja coś do niego czuje, brakuje mi jego obecności, mam pustę w sercu, momentami mam ochotę wyć z tęskonty.Czuję, że dłużej nie wytrzymam duszenia w sobie tych emocji. Potrzebuje porady, czy powinnam z nim o tym porozmawiać w prost co do niego czuje, czy dać sobie spokój. Pomocy!!