Panuje swego rodzaju pewność, że popularność romansów wśród czytelniczek wynika ze znudzenia i rutyny panującej w ich codziennym życiu. Okazuje się jednak, że nie jest to taki niepodważalny fakt. Owszem, po tytuły tego rodzaju bardzo często sięgają gospodynie domowe, których rozrywki zazwyczaj są mocno ograniczone i lawirują wokół życia rodzinnego, ale przecież nie są one jedynymi odbiorcami takowych treści. Problem polega na tym, że do czytania erotyków… trudno się przyznać. Ogromnych sukcesów podobnych pozycji nie da się jednak wytłumaczyć inaczej, jak tylko tym, że sięga po nie dużo więcej pań, niż tylko te, które mają odwagę głośno i wyraźnie to przyznać.
Przyjrzyjmy się zatem konstrukcji „typowego” romansu. „Książę w wielkim mieście” Emmy Chase stanowi idealny wzór. Bogaty książę, mężczyzna, który może mieć wszystko na jedno tylko skinienie, spotyka na swojej drodze kobietę, która dziwnym zrządzeniem losu jest odporna na jego urok, pozycję i osobisty czar. W księciu budzi się gen łowcy, a niewiasta oczywiście opiera się jedynie pozornie, co rodzi mnóstwo sytuacji rodem z bajek Disneya. Nie można zapomnieć, że książę jest diabolicznie wręcz przystojny, a wybranka serca nie pasuje do jego szlachetnego świata, czego nie omieszkają wypomnieć mu najbliżsi .
Po przeczytaniu takiego opisu, można odnieść wrażenie, że to historia, jakich wiele. Na szczęście podczas lektury okazuje się, że dialogi płyną wartko, historia ma w sobie nie tylko romans, ale i głębsze przesłanie, a liczne żartobliwe sytuacje wywołują bezwiedny uśmiech na twarzy. Jeśli dodamy do tego możliwość słuchania tej opowieści w formie audiobooka, podczas wykonywania domowych obowiązków, podróży pociągiem czy też jazdy autem, całość nabiera zupełnie innych barw.
Umysł kobiety, a literackie hity
Audiobooki w romantycznej odsłonie
Jak wspomniałam wyżej, stereotypowe spojrzenie na czytelniczkę typowego romansu bywa mylące. Coraz częściej lektura tego typu stanowi odskocznię od pędu zawodowego życia, nostalgiczną próbę powrotu do zapomnianych emocji, a czasem też chęć sięgnięcia po pozycję, która po prostu zabije czas w odpowiednich do tego momentach, bez potrzeby głębszego zastanowienia czy filozoficznych rozważań. Ot, szybka rozrywka w czystej postaci, czyli klasyczne guilty pleasure.
Tajemnicą poliszynela jest również fakt, że po pozycje takie jak „Książę w wielkim mieście” sięgają również panowie. Trudno powiedzieć czy szukają w nich inspiracji dla własnego związku, trików na udaną randkę czy też, podobnie jak u pań, sprawia im to zwyczajną, nieskomplikowaną przyjemność. Grunt to dobra zabawa, a tę akurat książki dostarczają za każdym razem.
Romanse i erotyki istniały w literaturze od samego jej początku. Humorystyczne limeryki, okraszone sugestywnymi rysunkami książeczki kieszonkowe czy też słynne do dziś harlequiny, zawsze znajdowały swoich zwolenników, podobnie jak zawsze spotykały się z drwiną czy negatywnym osądem pozostałych. Dziś nikt nie spali nas na stosie za czytanie czy słuchanie „niemoralnych” tekstów i warto z tej wolności korzystać. Pełną piersią, z wypiekami na twarzy i absolutnym luzem, którego dostarcza tylko i wyłącznie porządna dawka ulubionej rozrywki na Storytel.