Maria jest zdolną prawniczką. Colin to mężczyzna z ciężką przeszłością. Ona nie może znaleźć prawdziwego uczucia; wciąż za to dosięgają jej nieciekawe emocjonalne sytuacje. On nigdy emocji w sferze damsko - męskiej nie szukał; twarde wychowanie, ciągłe ucieczki ze szkół, od rodziców, bójki - to był jego świat, w którym miejsca nie było na nic innego. Maria - poważnie podchodzi do życia, profesjonalnie zawodowo, nieśmiało prywatnie. Colin pragnie wielkich zmian; z wzgardzonego przez rodzinę, chce na nowo zacząć budować swoją przyszłość, w szkole, jako nauczyciel. Przypadkowe spotkanie tych dwojga ludzi robi spore zamieszanie w ich planach... Zwłaszcza, gdy Marię zaczyna prześladować pewien stalker, a niedomknięte sprawy z przeszłości niepokojąco dają o sobie znać...
"Spójrz na mnie" zawładnęło mną od pierwszych stron; nie mogłam się oderwać nawet na chwilę od historii dwójki głównych bohaterów, którzy są niemożliwie wyraziście wykreowani. Wręcz namacalnie można poczuć ich nastrój, zrozumieć motywy postępowania, rozgniewać się za źle podjęte decyzje i kibicować im przy podejmowaniu tych właściwych. Jedną z nowych rzeczy, których wcześniej u Sparksa brakowało jest przejście z typowego dla niego romansu o krok wyżej: uczynienie z niego tła do historii powiewającej charakterem thrillera; i to całkiem dobrego, bo trzymającego w napięciu do samego końca. Kto prześladuje Marię i dlaczego? Do czego chce doprowadzić, jaki ma cel? Czy Colin zdoła ją ochronić? Jaką rolę odgrywają tutaj najbliżsi, rodzina i przyjaciele? I czy każdy jest aby na pewno tym, za kogo się podaje?
Sparks trzyma poziom; poprzeczka ustawiona przed laty nie spada i nawet się na to nie zanosi. Nie, nie zgodzę się z opiniami ludzi, którzy twierdzą, że każda książka autora jest zrobiona według takiego samego schematu. Zawsze jest śmierć, choroba, smutne wydarzenie, ogromna MIŁOŚĆ, poświęcenie, może trochę wyidealizowane życie niektórych bohaterów. Jeśli komuś nie odpowiada ów schemat, niech sięga po inne książki i już; oszczędzi czasu i sobie i innym, naprawdę zainteresowanym Sparksem. Mnie się działanie autora podoba pod każdym względem; ma być dużo emocji i jest. Uprzedzenia, niepewność, duma, zmiana, kultura, wychowanie, rodzina, podejście do życia - konfliktów na każdej z tych płaszczyzn nie brakuje, ale najważniejsze to, żeby owe konflikty rozwiązywać, prawda? Zawsze przepełniała mnie zazdrość, gdy czytając kolejne sparksowskie książki zastanawiałam się, skąd autor bierze taką niebywałą lekkość do przelewania na papier ludzkiego życia - do tej pory odpowiedzi nie znalazłam, choć wiem, że poniekąd dzieje się to z jego osobistych powodów. Śmierć towarzyszyła jego rodzinie odkąd pamietał; nie ma zatem nic bardziej wiarygodnego, niż przełożenie osobistych doświadczeń w życie wymyślonych postaci. Sparks czaruje, nigdy mu tego nie można było odmówić; jego książki pochłania się jednym tchem, z niecierpliwością przewracając strony, by dowiedzieć się, co będzie dalej, licząc, że serce przepełnione nadzieją doczeka się happy endu. Czy tak się dzieje i w "Spójrz na mnie"? Nie zdradzę, radzę jednak czym prędzej udać się do księgarni i zakupić ową lekturę. Tym bardziej, że za oknem już typowo jesienna pogoda, więc książka to jedno z lepszych rozwiązań na takie dni. Polecam, ogromnie polecam i już wyczekują z radością kolejnej książki autora. Mam nadzieję, że nie będę musiała ponownie wypatrywać jej przez dwa lata.