Do zakupu produktu zachęciła mnie reklama (tak, tak... wiem...), która ostatnimi czasy dość często pojawiała (i pojawia) się w telewizji. Jako szczęśliwa posiadaczka pięknego kolorowego tatuażu stwierdziłam, że faktycznie trzeba bardzo zadbać o ten rodzaj sztuki aby przez długie lata cieszył oko. Zresztą - kto nie chciałby mieć wiecznie pięknego tatuażu? Wpakowaliśmy się więc z Jarkiem do auta i ruszyliśmy na podbój najbliższej apteki.
Byłam przekonana, że produkt będący gorącą nowością będzie dostępny w każdej 24 godzinnej aptece - myliłam się. Na szczęście drugie podejście zakończyło się udanym zakupem - za ten specyfik zapłaciliśmy coś około 23 złotych. Wróciliśmy czym prędzej do mieszkanka i zaczęliśmy testowanie:)
Reprintic to przede wszystkim produkt bardzo wydajny. Jedna pompka produktu z powodzeniem starcza na posmarowanie tatuażu. Na mój (który jest nieduży) wystarczyła nawet niecała pompeczka produktu. Po 7 dniach użytkowania ubytek produktu jest niewielki - jestem zatem przekonana iż starczy na na długie miesiące.
Produkt do pielęgnacji tatuażu zawiera sok z drzewa smocza krew, witaminę A i E a także mieszankę równych olejów, np. lnianego, monoi oraz z pestek róży. To istna bomba nawilżająca! Tatuaż posmarowany wieczorem pozostaje nawilżony również na drugi dzień. Chciałabym podkreślić - jest nawilżony lecz nie jest tłusty (czego bardzo się obawiałam widząc mieszankę olejów w składzie). Reprintic nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego filmu, dobrze się wchłania i na prawdę daje niesamowicie mocne nawilżenie tatuażu.
Konsystencja produktu jest lekko zawiesista, nie jest zbyt gęsta. Powiedziałabym że jest lekko lejąca, dzięki czemu rozprowadzanie na skórze jest bardzo przyjemne a sama aplikacja produktu zajmuje dosłownie chwilę.
Zapach - coś mi przypomina. Może faktycznie lekko przebija się róża, a może to pomieszanie zapachu olejów i soku z drzewa... Dla mnie zapach przypomina jak tradycyjny kremowy balsam z dodatkiem zapachu mleczu? Wiecie, żółtych kwiatków z których tworzą się dmuchawce ;) Nie jest mocno wyczuwalny, aczkolwiek Reprintic bez dwóch zdań jakiś lekki zapach posiada ;)
Podsumowując:
Produkt spisał się u nas na 5tkę :) To, jaki daje komfort na skórze jest na prawdę ciężki do opisania. Wiem, że zdecydowałabym się na kolejną buteleczkę specyfiku (o ile już by się skończył, co z taką wydajnością będzie baaaardzo ciężkie ;) )
Macie tatuaż? Znacie ten produkt? Używaliście a może zamierzacie użyć? Zapraszam Was do dyskusji :)