Nawet jeżeli nie kupuje jednorazowo bardzo wiele, muszę wszystko przejrzeć, pooglądać, wszystkiego dotknąć, przymierzyć każdy ciuch. Gdy wracam do domu, prawie od razu wchodzę na allegro i cos sobie zamawiam.
Nie mam w tej chwili partnera, ze znajomymi też niespecjalnie chce mi się gdziekolwiek wychodzić, kiedy mogę siedzieć w domu i zamawiać sobie kosmetyki, ciuchy czy jakieś dodatki do domu.
Moje szafy pękają już w szwach, więc na przykład rzeczy, których już nie noszę, bez problemu oddaję koleżankom albo zawożę do domu samotnej matki. Wtedy mogę sobie znów kupić coś nowego, bo wiem, że zmieści mi się w garderobie.
Myślicie, że to już przesada i powinnam starać się jakoś z tym walczyć? Sporo zarabiam, więc wydawanie pieniędzy nie jest dla mnie jakimś wielkim problemem.
Zaczynam się jednak zastanawiać, czy nie poświęcam zbyt wiele czasu na zakupy…Myślicie, że to po prostu taka zwyczajna kobieca „przypadłość” czy u mnie posunęło się to już zbyt daleko? Będę wdzięczna za Wasze wypowiedzi!