Czasem po prostu wstydzę się za niego w towarzystwie. Z uporem maniaka powtarza słowa typu : Poszłem, wyszłem, kupywałem, włanczać…
Rozmawiałam już z nim o tym chyba dziesiątki razy – oczywiście zawsze wtedy, kiedy jesteśmy sami. On strasznie się wtedy wścieka, reaguje wręcz agresywnie. Mówi, że mam dać mu święty spokój i zająć się sobą i swoimi sprawami.
Nie jest jakimś nieukiem czy matołem, ale kiedy jesteśmy u znajomych na grillu albo na imieninach u kogoś z mojej rodziny, właśnie na takiego wychodzi. Wyniósł coś takiego z domu. Jego rodzice też robią czasem błędy językowe, ale to już starsi ludzie i jakoś można na to przymknąć oko – ale on?
Facet po trzydziestce, dość oczytany? Najbardziej wkurza mnie właśnie to, jak on reaguje, kiedy zwracam mu na ten fakt uwagę, a naprawdę staram się robić to subtelnie i delikatnie.
W odpowiedzi często słyszę naprawdę niemiłe i nieprzyjemne komentarze, a przecież chcę dla mojego męża jak najlepiej, nie zwracam mu uwagi ze złości. Co mam zrobić, odpuścić czy jednak próbować nauczyć go poprawnego wyrażania się?