Nie miałam kompleksów, chociaż przy wzroście 170 centymetrów już od paru lat ważę około 75 kilogramów. Wydawało mi się, że mój chłopak akceptuje mnie taką, jaka jestem, sam zresztą też do przesadnie szczupłych nie należy.
Wczoraj strasznie się pokłóciliśmy – zaczęło się od głupoty, zwróciłam mu tylko uwagę na to, że ciągle wyjmuje czyste kubki z szafki, a potem ja muszę je myć, chociaż i on ma przecież dwie zdrowe ręce. I tak od słowa do słowa….
Koniec końców usłyszałam, że „powinnam coś z sobą zrobić” i że niedługo będę ważyła więcej od niego.
Strasznie mnie te słowa zabolały. Jeśli faktycznie uważa, że jest mnie troszkę za dużo, mógł powiedzieć to w delikatniejszy sposób, zaproponować wspólne uprawianie sportu czy przejście na zdrowszą dietę.
Po tym, co od niego usłyszałam, poczułam się strasznie niekobieca. Od czasu tej awantury nie odzywam się do niego.
Myślicie, że przesadzam czy powinnam poczekać, aż on pierwszy wyciągnie rękę do zgody? Też powiedziałam mu kilka niezbyt miłych rzeczy, ale na pewno nie takich, które mogłyby go mocno urazić. Usłyszałyście kiedyś od swoich facetów tego typu słowa?