Gdy się urodził, był bardzo spokojny, właściwie od początku przesypiał nam całe noce, płakał tylko wtedy, gdy był głodny albo miał kolkę. Dwa miesiące temu były jego drugie urodziny i wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Teraz wszystko jest na nie, w ogóle mnie nie słucha – dużo rozumie i z premedytacją robi wszystko odwrotnie. Stał się też bardzo płaczliwy, często zabiera innym dzieciom zabawki z piaskownicy, kilka razy zdarzyło się już, że kogoś uderzył. Nie mam pojęcia, jak z nim w takiej sytuacji postępować.
Na karanie jest chyba jeszcze trochę za wcześnie. Ale z drugiej strony nie chcę, żeby wyrósł na rozwydrzone i niegrzeczne dziecko, które w ogóle nie słucha dorosłych. A w tej chwili moje dziecko właśnie coś takiego sobą reprezentuje, gdy się na coś uprze, nie ma żadnej siły, która wybiłaby mu coś z głowy. Jak sobie z tym poradzić? A może ten bunt dwulatka sam minie tak szybko, jak się pojawił i mój synek znów będzie uroczym i grzecznym chłopcem?