Santorini to tak naprawdę nie jedna wyspa, ale malutki archipelag. Trzy z pięciu tworzących go wysp, w tym największa, od której archipelag wziął swoją nazwę, to tzw. kaldera – pozostałość po rozerwanym w trakcie erupcji stożku wulkanicznym, częściowo zapadniętym do wnętrza krateru i zalanym morską wodą. To prawdopodobnie właśnie ta eksplozja, która około 1600 roku p.n.e. wyrwała dziurę w okrągłej niegdyś wyspie oraz przyczyniła się do zniszczenia jednej z najbardziej niezwykłych antycznych cywilizacji (zwanej minojską) była natchnieniem dla Platona opisującego tajemniczy zatopiony kontynent – Atlantydę. Dwie najmłodsze wysepki, znajdujące się pośrodku wewnętrznej zatoki są niczym innym, jak kolejnym stożkiem tego samego, wciąż aktywnego (i nierzadko dymiącego) wulkanu. Ostatnia z nich (Nea Kameni) powstała dopiero w XVI wieku. A co takiego wyspa ma do zaoferowania turystom, że wciąż przyciąga prawdziwe tłumy? Zapraszam na krótki przegląd.
Thira – choć to stolica wyspy, nie przywita nas biurowcami ani drapaczami chmur. W końcu Santorini to turystyczny raj, tak więc ulice pełne są hoteli, hotelików, pubów, barów i wszelkich innych „imprezowni”. Wieczorami zapełniają się ludźmi, którzy powrócili z plaż, a wciąż są rządni rozrywki. Jeśli ktoś myśli, że wcześnie położy się spać – muszę wyprowadzić go z błędu. Tu muzyka gra do naprawdę późnej nocy. Przed wyruszeniem na nocny podbój miasta warto najpierw przejść się malowniczymi uliczkami Thiry, zwłaszcza ulicą wewnętrzną, najbliżej kaldery (Uwaga niespodzianka – ulice na Thirze nie posiadają nazw. To jak funkcjonuje tam poczta wciąż pozostaje dla nas niewyjaśnioną tajemnicą). Spacer taki umożliwia nie tylko podziwianie charakterystycznej, znanej z folderów biur podróży biało-niebieskiej zabudowy, ale oferuje także piękny widok na leżącą pośrodku wewnętrznej zatoki wyspę Nea Kameni. Z Thiry, z tzw. Starego Portu można także popłynąć bezpośrednio na nią, aby z bliska podziwiać dymiący krater wulkanu oraz gorące źródła. Do portu prowadzą schody odchodzące od jednego z tarasów widokowych oraz kolejka linowa, której stacja znajduje się na końcu wspomnianej ulicy (tzw. „Cable Car”). Schody kryją jeszcze jedną popularną atrakcję turystyczną. Mniej więcej w ich połowie znajduje się przystanek „Donkey Taxi”. Można tu wynająć osiołka i na grzbiecie tego sympatycznego zwierzaka pokonać resztę drogi na dół lub udać się na zwiedzanie miasta (zwłaszcza dzieci będą wniebowzięte).
Oia – przez wiele lat była ukochanym miastem żeglarzy, zwłaszcza kapitanów statków handlowych. Tutaj nie tylko budowali domy, ale też inwestowali swoje ogromne, wydarte morzu pieniądze. W ten sposób, w połączeniu z niezwykłej urody lokalizacją, powstało jedno z najpiękniejszych miast na świecie. Co wieczór przyciąga tysiące osób chcących podziwiać zachód słońca nad tym uroczym miasteczkiem i wulkaniczną kalderą.
Oia przyciąga jeszcze jeden dość specyficzny rodzaj turystów. Tysiące par czekają nieraz przez lata, aby wziąć ślub w tym właśnie miejscu, bez względu na narodowość, a nawet wyznanie. Wielu nowożeńców, którzy nie chcą ustawiać się w gigantyczne kolejki do nielicznych kościołów, przylatuje tu tylko po to, aby ubrać się w swoje ślubne stroje raz jeszcze i odbyć profesjonalną sesję fotograficzną.
Black, Red, White – to nie sprytnie ukryta reklama jednej z sieci sklepów meblowych, tylko nazwy trzech najbardziej znanych na wyspie plaż. Nazwy te są zupełnie nie przypadkowe. Tuf wulkaniczny tworzący na nich piasek jest dokładnie w takich kolorach!
Najpopularniejsza z nich to Red Beach. Zejście na tą plażę, o intensywnie czerwonym kolorze, zaczyna się w nie mniej spektakularnym miejscu, mianowicie w Akrotiri, tuż obok wykopalisk archeologicznych, które odsłoniły m.in. zasypany przez wybuch wulkanu minojski pałac (nazywany czasem minojskimi Pompejami). Dla osób choć trochę zainteresowanych historią odwiedzenie stworzonego w tym miejscu muzeum jest niemal obowiązkowe. Nie warto także zrażać się dość stromym na pierwszy rzut oka zejściem do plaży, jest ono znacznie prostsze niż wygląda.
Pewnym minusem czerwonej plaży może być to, że dzięki swej popularności, w trakcie głównego sezonu turystycznego bywa nieco zatłoczona (choć miejsca na niej raczej dla nikogo nie zabraknie). Jeśli komuś to przeszkadza, z jej brzegów kursują regularne połączenia łodzią na kolejną plażę – White Beach. Jest nie mniej piękna, a przez to, że można dostać się na nią praktycznie tylko od strony morza, korzysta z niej znacznie mniej turystów. Jednak jeśli chcecie z niej skorzystać, musicie liczyć się z obowiązkową kąpielą – ze wzglądu na dość rozległą płyciznę, łodzie zwykle nie przybijają do samego brzegu.
W innej części wyspy, bliżej zagłębia wakacyjnych resortów, w miejscowości Perissa, znajduje się Black Beach. Znacznie większa od poprzednich dwóch, jest też najbardziej zorganizowana. Tu raczej dla nikogo nie zabraknie leżaka pod parasolem, jest także szczelnie otoczona przeróżnymi Beach-barami, działającymi nieraz do późnej nocy. Jej dużym plusem jest też to, że jest najłatwiej osiągalna. Autobusy dojeżdżają tu praktycznie z każdego miejsca na wyspie, a przystanek znajduje się niemal bezpośrednio na jej czarnych piaskach.
Mimo, iż wszystkie trzy plaże należą do absolutnego światowego topu, warto pamiętać, że spektakularny kolorowy piasek, o strukturze niemal pumeksu, ma też swoje wady. Nagrzewa się wyjątkowo szybko i staje się naprawdę gorący. W związku z tym, na plażę zdecydowanie bezpieczniej zapomnieć zabrać stroju kąpielowego niż plażowych klapek (w połączeniu z dość dużą swobodą obyczajową niemal wszystkich greckich plaż, będzie to zdecydowanie mniejszy problem).
Informacje praktyczne
Najwięcej turystów odwiedza wyspę w lipcu i sierpniu, choć sezon trwa niemal przez cały rok. Nawet w zimie, w okolicach Bożego Narodzenia i Sylwestra trzeba rezerwować hotele z odpowiednim wyprzedzeniem (ceny pokoju jednoosobowego zaczynają się od 30 Euro).
Z Polski na Santorini najłatwiej dostać się samolotem. Starują one m.in. z Warszawy, Katowic i Gdańska (cena standardowego przelotu w obie strony od 1100 złotych od osoby, choć warto szukać okazji). Zdecydowanie bardziej atrakcyjna (widok kaldery!) jest jednak droga morska. Promy pływają głównie z greckiego Pireusu (cena 30 – 50 Euro), ale także z nieodległej Krety.
Na miejscu łatwo wypożyczyć samochód (ceny zaczynają się od 30 Euro za dobę). Nie jest to jednak bardzo wygodny sposób poruszania się po wyspie - korki są prawie zawsze i prawie wszędzie, a znalezienie miejsca parkingowego to niemały wyczyn.
Na wyspie jest za to bardzo dobrze zorganizowany transport publiczny. Autobusy łączą praktycznie wszystkie ważniejsze miejsca, jeżdżą często i są tanie (bilet ok. 2 Euro). No i nie trzeba ich parkować.
Koszt wakacji z biurem podróży to około 2500 złotych za tydzień. Koszt podróży na własną rękę jest zbliżony, zwykle jednak zorganizujemy sobie w tej cenie dużo więcej atrakcji. Warto też pamiętać, że dla osób, które chcą wyspę tylko zwiedzić, tydzień to już nieco za długo.
Plaże na Santorini są bardzo eksponowane na promienie słoneczne, a podłoże z wulkanicznego tufu łatwo się nagrzewa. Nie zapomnijcie zatem zabrać na plażę kremu z filtrem, okularów przeciwsłonecznych i klapek.