Owszem, zdarzało jej się powiedzieć mojemu mężowi, ile dokładnie kosztowała sukienka, jaką kupiłam podczas buszowania w jej towarzystwie po sklepach. Pracujemy razem, więc szef to od niej dowiadywał się, że zamierzam przyjść poprosić o urlop lub podwyżkę. Słowem – nie potrafi utrzymać w tajemnicy dosłownie niczego.
Wczoraj było u nas w domu małe towarzyskie spotkanie, zaprosiliśmy kilka par. Było dobre jedzenie, rozmowy – standardowy fajny wieczór młodych małżeństw.
Musicie wiedzieć, że 3 dni temu zrobiłam tekst ciążowy, zobaczyłam na nim dwie kreski. Chciałam od razu pobiec do męża i mu o tym powiedzieć, ale postanowiłam, że zrobię to podczas najbliższego weekendu. Zaplanowaliśmy bowiem mały wypad w góry i tam, w pięknych okolicznościach przyrody, chcę mu przekazać dobre wieści.
Traf chciał, że podczas organizowanego u nas spotkanie zrobiło mi się trochę niedobrze – mdłości to przecież w ciąży normalka. Dyskretnie udałam się do łazienki na piętrze, aby nikt mnie nie słyszał. Nie wiem, jak to się stało, ale po paru minutach pod jej drzwiami ukazała się Ewa, znana z braku dyskrecji znajoma. Od razu się domyśliła, co się święci – a ja nie potrafiłam w tej sytuacji skłamać. Powiedziałam tylko, że za kilka dni powiem o tym mężowi, bo zaplanowałam zrobić to w wyjątkowy sposób. Myślałam, że zrozumiała moje słowa.
Jednak mniej więcej po upływie kwadransa zobaczyłam, że mój małżonek ma oczy jak przysłowiowe pięć złotych. Podszedł do mnie i powiedział: Kochanie, wiem, że chciałaś mi powiedzieć później, ale właśnie dowiedziałem się do Ewy, że będziemy mieli dziecko!
A tak chciałam zrobić mu piękną niespodziankę wśród górskiego krajobrazu…