Pół roku temu pojawił się w mojej pracy nowy grafik, Piotr. Miły, sympatyczny, wygadany – ale na moje oko nie ma więcej niż 165 cm wzrostu. Czasami rozmawialiśmy w czasie przerwy na lunch, jednak od razu wykluczyłam go jako kandydata na mojego chłopaka – przecież był ode mnie nieco niższy. Z okazji dziesiątej rocznicy powstania firmy, w której pracuję, odbyła się wieczorna impreza dla zespołu.
Nie wiem, jak to się stało, ale po paru drinkach Piotr zaprosił mnie na randkę. A ja…zgodziłam się. Było naprawdę cudownie, spędziłam z nim bardzo udany wieczór. Potem był kolejny i kolejny….Ani przez chwilę nie myślałam o jego wzroście, zupełnie wyleciało mi to z głowy.
Wczoraj zapytał, czy z nim zamieszkam, zgodziłam się. I wiecie, co? Mimo, że raczej nie mogę pozwolić sobie na włożenie szpilek, gdy gdzieś wychodzimy, to jestem bardzo szczęśliwa!