Samochód dość szybko się zatrzymał, nawet nie zwracałam uwagi na jego rodzaj i markę. Dostrzegłam tylko, że chyba był czarny i dość duży – na pewno nie zwyczajna osobówka. Za kierownicą siedział facet po pięćdziesiątce, wyglądał na miłego i kulturalnego, więc pomyślałam, że raczej nic mi nie grozi i pewnie bezpiecznie dojadę do domu. Rozmawialiśmy o pogodzie, która tamtego dnia była fatalna. W pewnej chwili kierowca powiedział, że dziwi się trochę, że wsiadłam, bo ludzie z reguły boją się z nim jeździć. Serce aż podskoczyło mi do gardła, oczyma wyobraźni już widziałam siebie wywożoną do jakiegoś pobliskiego lasu. Zapytałam, skąd ten pomysł. Na to pan polecił mi się odwrócić. Za mną była…trumna! Okazało się, że tego dnia jechałam do domu karawanem. Na szczęście dotarłam bezpiecznie!