Przyszła do mnie koleżanka, miałyśmy oglądać film, napić się wina, może zamówić pizzę i pogadać o facetach. Typowo babski wieczór. Na pierwszy ogień poszła Bridget Jones, potem oglądałyśmy Wichrowe Wzgórza. Czas mijał, chipsów w miseczce ubywało, a druga butelka wina właśnie się kończyła.
W pewnej chwili (naprawdę nie wiem, jak to się stało) zaczęłyśmy się całować – i to zdecydowanie nie był pocałunek z gatunku przyjacielskich. Cała sytuacja trwała dłuższą chwilę, to ja ją zakończyłam mówiąc, że najwyraźniej jesteśmy pijane i stęsknione za swoimi facetami, stąd ten dziwny wybryk.
Zawsze jestem wobec mojego chłopaka szczera, o wszystkim sobie do tej pory mówiliśmy, mam do niego zaufanie i wiem, że on do mnie również. Teraz zastanawiam się, czy powiedzieć mu o tej sytuacji czy też udawać, że nic się nie stało. Boję się, że moja koleżanka (ona jest straszną gadułą i często język rozwiązuje się jej w najmniej odpowiednich momentach) powie coś na ten temat w momencie, kiedy będziemy gdzieś całą czwórką – a ja zwyczajnie nie umiem kłamać, wtedy sprawa się wyda i będzie jeszcze gorzej. Może jednak powiedzieć wszystko od razu i liczyć na to, że on mi wybaczy? A może siedzieć cicho i modlić się w duchu, żeby ta sprawa nigdy się nie wydała?