Mojej mamie udało się wyjechać do sanatorium. Starała się o to prawie dwa lata, ma bowiem dość poważne problemy z kręgosłupem i taki wyjazd po prostu jej się należał. Zapewniliśmy ją z tatą, że przez te dwa tygodnie spokojnie damy sobie radę. Ona odparła, że w razie czego po sąsiedzku mieszka pani Zosia, sąsiadka, więc w razie potrzeby na pewno nam pomoże. Ja jednak mam już skończone siedemnaście lat, więc stwierdziłam, że raczej nie będziemy korzystać z jej uprzejmości.
Stało się jednak tak, że mojego ojca dopadła jakaś grypa. Wziął zwolnienie z pracy i postanowił wyleżeć chorobę przez kilka dni. Ja w tym czasie musiałam chodzić do szkoły, więc zostawiałam mu obiad do podgrzania i leki do wzięcia.
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie pani Zosia, spytała, czy wszystko jest ok. Ja jakoś nigdy nie darzyłam jej szczególną sympatią, ale nie chciałam też wyjść na gburowatą, więc powiedziałam, że wszystko ok, tato tylko lekko się pochorował, ale dajemy sobie radę.
Tego dnia zwolnili nas z dwóch ostatnich lekcji. Ucieszyłam się nawet, bo była to chemia i fizyka, a ja za przedmiotami ścisłymi nie przepadam. Koleżanki spytały, czy pójdę z nimi do galerii, ale postanowiłam pójść od razu do domu i zobaczyć, jak czuje się ojciec. Weszłam do domu dość cicho i od razu usłyszałam głos pani Zosi. Przyszła pewnie zapytać, czy tacie czegoś nie potrzeba – pomyślałam. Jednak to, co zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż nasza sąsiadka zwyczajnie dobierała się do mojego ojca! Mówiła, że da mu wszystko, co najlepsze, próbowała go pocałować. Patrzyłam na tę scenę osłupiała. Oni w ogóle nie zorientowali się, że już wróciłam, Tato, trzeba przyznać, był odporny na jej zaloty, widać było, że źle się z tym czuje, powtarzał, że da sobie radę.
Po cichu wyszłam z domu, żeby ochłonąć. Po kilku minutach zobaczyłam wychodzącą z niego naszą sąsiadkę. Co mam teraz robić? Pójść do niej i powiedzieć, że widziałam wszystko i że nie ma już wstępu do naszego domu? A może porozmawiać z ojcem i oznajmić mu, że wszystko widziałam, wiem, że to ona sprowokowała całe zajście, a on jest niewinny? Może w końcu porozmawiać z mamą o tym wszystkim, żeby zerwała z sąsiadką znajomość? Jedno jest pewne – nie chcę widzieć tej baby w moim domu!