Sama próbowałam sobie wmówić, że to „na szczęście”. Szybko poszłam pod prysznic, żeby nie spóźnić się do pracy(bo jest to w mojej firmie bardzo źle widziane). Na półeczce w łazience mam, jak to kobieta, mnóstwo kosmetyków – kremów, balsamów, odżywek etc. Zapewne każda z pań dokładnie to rozumie.
Szybko się namydliłam, z zamkniętymi oczami sięgnęłam po szampon, aby umyć włosy. Nałożyłam go na głowę i już po chwili poczułam, że coś jest nie tak – zamiast piany uzyskałam jakąś dziwną, tłustą powłokę. Okazało się, że zamiast szamponu wzięłam balsam do ciała, który jest sprzedawany w bardzo podobnych opakowaniach.
Wściekła postanowiłam go zmyć. Woda przez parę chwil leciała jak należy, potem zatem zamiast dużego strumienia pojawiał się coraz mniejszy i mniejszy… Na śmierć zapomniałam, że poprzedniego dnia na klatce schodowej wystawiono ogłoszenie o braku wody przez cały poniedziałek. Wysuszyłam więc moje brudne i pokryte tłustą powłoką włosy i pobiegłam na przystanek – gdzie, trzeba przyznać, ludzie patrzyli na mnie z politowaniem.
Na stanowisko pracy dotarłam spóźniona – bo postanowiłam umyć włosy w toalecie w budynku ( uwierzcie, że zrobienie tego w niewielkiej umywalce naprawdę nie należy do łatwych). Niestety całkiem zapomniałam o suszarce, więc moja fryzura przypominała bardzo nieudaną wersję mokrej Włoszki.
Możecie sobie wyobrażać, jak wisielczy był tego dnia mój humor. Zajmuję się obsługą klienta w jednym z oddziałów banku. Jako pierwszy podszedł do mojego stanowiska facet lekko po trzydziestce, z fajnym błyskiem w oku. Powiedział, że chce założyć firmowe konto. Po załatwieniu wszelkich formalności zapytał, czy wieczorem nie poszłabym z nim na kolację. Byłam tak zaskoczona, że od razu się zgodziłam.
A teraz…spotykamy się już od trzech miesięcy. Któregoś dnie zapytałam Piotra, co sprawiło, że zaprosił mnie na randkę. Powiedział, że od razu urzekła go moja niebanalna fryzura.
Jak widać nawet bardzo kiepski dzień można przekuć w fantastyczny!