Dzień po imprezie urodzinowej rodzice powiedzieli, że chcą ze mną porozmawiać. Nie wiedziałam, o co im chodzi – może jakaś pogadanka o tym, że teraz jestem już dorosła? Może mają dla mnie jeszcze jakiś prezent?
Jednak po tym, co usłyszałam, dosłownie nogi się pode mną ugięły. Rodzice powiedzieli mi, że chociaż kochają mnie najmocniej na świecie (a to akurat w stu procentach wierzę), to muszę wiedzieć, iż zostałam jako niemowlę adoptowana. Byłam w szoku, płakałam, krzyczałam. Pytałam też, dlaczego wcześniej niczego mi nie powiedzieli. W odpowiedzi usłyszałam, że od początku postanowili, że zrobią to zaraz po moich osiemnastych urodzinach, wtedy, gdy będę już dorosła. Rozmawialiśmy kilka godzin. Na koniec powiedziałam, że bardzo ich kocham i dziękuję im za to, jak wspaniale mnie wychowali i ile dostałam od nich ciepła i miłości. Postanowiłam też pojechać do mojej biologicznej matki – sama nie wiem, po co, chyba z czystej, ludzkiej ciekawości. Rodzice nie robili żadnych problemów, mieli spisane jej dane, powiedzieli tylko, że urodziła mnie w wieku siedemnastu lat i dlatego zostałam oddana do adopcji. Widziałam jednak, że oni też bardzo przeżywają tę sytuację
Poprosiłam, żeby mnie nie odwozili, chciałam bowiem w tę podróż wyruszyć sama. Okazało się, że kobieta, która mnie urodziła, mieszka ponad trzysta kilometrów od mojego miejsca zamieszkania, więc podróż trwała kilka godzin. Sama nie wiem, na co liczyłam, chciałam ją po prostu zobaczyć.
Gdy stanęłam pod drzwiami, cała odwaga mnie opuściła, postanowiłam jednak zapukać i ją zobaczyć. Otworzyła mi kobieta, która mimo zaledwie trzydziestu pięciu lat wyglądała na zmęczoną. I wiece, co? Nie poczułam zupełnie nic! Nie byłam na nią wściekła, nie czułam też, żeby łączyła mnie z nią jakaś szczególna więź. Powiedziałam tylko : „Dzień dobry, wygląda na to, że to pani mnie urodziła. Chciałam tylko, żeby pani wiedziała, że u mnie wszystko dobrze”. Po tych słowach odeszłam.
Nie goniła mnie, nie chciała rozmawiać, niczego wyjaśniać. W tym momencie uświadomiłam sobie, że mam najlepszych rodziców na świecie – i nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, że mnie adoptowali!