Musicie wiedzieć, że moi rodzice mają osiedlowy sklepik spożywczy, często jako nastolatka pomagałam im w wakacje go prowadzić. Tydzień temu ojciec poprosił mnie do siebie na rozmowę i powiedział, że chciałby mi ten sklepik przekazać. Wbrew pozorom obroty są całkiem niezłe, można się z tego utrzymać i jeszcze odłożyć sporo pieniędzy – ma bowiem dużo stałych klientów, którzy przychodzą do niego od lat.
Z tym, że nie takie były moje marzenia – chciałam mieć fajną i ciekawą pracę. Z drugiej strony posiadanie sklepu dałoby mi możliwość niezależnego, samodzielnego życia – to taki pewnik. Pracy w zawodzie dopiero szukam, ale wiem, że gdybym ewentualnie przejęła ten sklep, będę go pewnie prowadziła przez wiele lat, co zamknie mi drogę do samorealizacji zawodowej.
W sklepie jest naprawdę dużo do roboty, przyjmowanie dostaw, stanie za ladą, inwentaryzacje. To dość nudne, ale jednak stabilne zajęcie. Ojciec dał mi jakiś czas do namysłu (oboje z mamą nie są już najmłodsi, zatem nie będą w stanie już długo prowadzić rodzinnego interesu).
Jak zachowalibyście się na moim miejscu? Czy mam przyjąć propozycję ojca i zarabiać pieniądze w dość nudny sposób? Czy lepiej będzie dać sobie szansę na pracę w zawodzie?