Niepokoiło mnie tylko, że Adama odwiedzają czasami jacyś dziwni koledzy. Ich rozmowy zawsze odbywały się w samochodzie. Byli to przypakowani kolesie albo eleganccy panowie po pięćdziesiątce, których wozili kierowcy. Kiedy pytałam ukochanego, o jakie interesy chodzi, mówił, że to nic ciekawego. Musicie wiedzieć, że miał własną, niewielką firmę, zajmującą się sprzedażą i kupnem telefonów komórkowych.
Dwa tygodnie temu Adam zadzwonił do mnie – Kochanie, zostałem aresztowany, ale błagam, nie słuchaj tego, co mogą mówić ludzie, bo to wszystko nieprawda. Okazało się, że jego wspólnik zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i mój facet jest głównym podejrzanym. Nie ma mowy, żeby mógł wyjść za kaucją.
Adam do tej pory nigdy nie oszukał, zawsze mu ufałam. Chociaż owszem, czasami dziwiły mnie wizyty tych dziwnych facetów, o których już wspominałam. Najgorsze jest to, że rzeczywiście wszelkie poszlaki wskazują na to, że za tajemniczym zniknięciem wspólnika mógł stać mój Adam.
Totalnie nie wiem, co mam teraz robić, co myśleć. Jeżeli mój facet faktycznie jest niewinny i ktoś go wrabia, powinnam stać za nim murem i słuchać tylko jego wersji wydarzeń. Co jednak, jeżeli faktycznie ma coś na sumieniu? Jeżeli zrobił komuś krzywdę, wiem, że nie mogłabym z nim być – nie skrzywdziłabym nawet muchy.
Ta sprawa wydaje mi się coraz bardziej niepokojąca. Adamowi przedstawione zostały bardzo poważne zarzuty – mnóstwo dowodów przemawia na jego niekorzyść. A ja…zastanawiam się, czy mam wierzyć w jego wersję wydarzeń i trwać przy nim mimo wszystko czy też uwierzyć sztabowi śledczych…A w tej sytuacji musimy się rozstać. Nie wiem, jak mam postąpić…