Przyjechała cała rodzina. Podczas nabożeństwa w kaplicy kilka razy usłyszałam jakby pukanie wydobywające się z okolic trumny. Na początku myślałam, że tylko mi się wydawało, jednak kilka razy wyraźnie dało się usłyszeć charakterystyczny dźwięk. Jednak nie mówiłam o tym nikomu – szczerze mówiąc trochę bałam się, że ktoś uzna mnie za wariatkę, której wydaje się, że zmarła nagle wstała z martwych. Jednak nie dawało mi to spokoju.
Uroczystość dobiegła końca, po niej zorganizowano poczęstunek dla rodziny w jednej z pobliskich restauracji. Nie wytrzymałam i zapytałam mojego brata, czy słyszał może coś dziwnego. W odpowiedzi usłyszałam, że tak, jakby pukanie…Nikomu o tym nie mówiliśmy, było nam jakoś dziwnie. Po obiedzie poszliśmy raz jeszcze na cmentarz, ale tam rzecz jasna nic nie było słychać. Myślicie, że jest możliwość, żeby w dzisiejszych czasach pochować kogoś, kto żyje? Jeśli tak zdarzyłoby się w tym przypadku, nie darowałabym sobie tego, że się nie odezwałam, gdy był na to czas…