Jednak w tym roku było zupełnie inaczej. Córka przyjechała do mnie z samego rana, nawet zdziwiło mnie trochę, że nie dzierży w dłoniach bukietu albo butelki wina. Widziałam jednak, że wygląda jakoś inaczej, chociaż ciężko mi było dokładnie to opisać. Muszę dodać, że widujemy się średnio raz w miesiącu, a przez tyle dni człowiek może się trochę zmienić. Miałam nawet powiedzieć, że chyba przytyła jakieś 2-3 kilogramy, ale wiem, że młode kobiety są wrażliwe na tym punkcie (starsze zresztą też), darowałam sobie zatem tę niezbyt miłą uwagę. Gdybym ja usłyszała takie słowa nawet od bardzo bliskiej mi osoby, z pewnością przez chwilę przynajmniej byłabym obrażona.
Porozmawiałam chwilę z pierworodną, w pewnym momencie wyciągnęła z torby niewielki pakunek. „Wszystkiego najlepszego, mamo” usłyszałam i przyszło mi do głowy, że pewnie otrzymam jakiś biżuteryjny drobiazg. Ale nie, okazało się… że były to maleńkie, dziecięce buciki! Tak, będę babcią! Nie mogłam wyobrazić sobie lepszego prezentu.