Kiedy poznałam Jacka, od razu wiedziałam, że zostanie moim mężem, on też był mną zauroczony od pierwszej chwili naszej znajomości. Zaczęliśmy się spotykać, było jak w bajce, zatem już po pół roku byłam szczęśliwą posiadaczką pierścionka zaręczynowego. A potem…odbył się huczny ślub. Żałowałam tylko bardzo, że nie będzie na nim mojej najlepszej przyjaciółki, która była wtedy w Stanach Zjednoczonych. Ale wiedziałam, że pozna mojego męża kilka miesięcy po naszym ślubie, bo wtedy miała powrócić do Polski na stałe.
I tak też było. Pierwsze spotkanie we troje i …oboje wypowiadali się w samych superlatywach. Mąż mówił, że Magda jest szalenie zabawna, ona przyznała, że mój Jacek to prawdziwy przystojniak. Niestety pod koniec wieczoru ona kiepsko się poczuła, ja musiałam szybko wrócić do domu, więc poprosiłam męża, by ja odwiózł, a ja dostanę się do domu taksówką.
Od tego dnia minęły dokładnie dwa miesiące. Wczoraj mąż ze łzami w oczach przepraszał mnie, twierdząc jednak, że to silniejsze od niego. Nakryłam ich, jak się całowali… okazało się, że ten romans trwał od tamtego dnia, w którym się poznali. No cóż, teraz jestem jedną z tych żałosnych kobiet, które mogą powiedzieć: Mój facet krótko po ślubie zostawił mnie dla mojej przyjaciółki. Jakie to chore, płytkie, głupie, żałosne! Nienawidzę ich i życzę im jak najgorszej…Moje życie nie ma już sensu…
jochenschoenfeld @ 123rf.com