Niestety nie mam jeszcze możliwości wyprowadzić się z rodzinnego gniazda. Sukcesywnie odkładam pieniądze, by już za jakiś zamieszkać z mężczyzną mojego życia. Marcin, bo tak się nazywa ma „kryminalną” przeszłość. Kilka lat temu wplątał się w stadionową bójkę i sąd skazał go na dwa lata pozbawienia wolności. Mimo, że było to dawno, a on zdążył się do tego czasu zmienić, moja mama uważa, ze jest on wcielonym złem. Wszystko, co nie jest piękne, różowe, idealne i nie pasuje do jej wizji rzeczywistości nie ma racji bytu. Ciężko mi zliczyć ile razy groziła mi, ze wyrzuci mnie z domu. Awantury, zwłaszcza o Marcina są na porządku dziennym. Co dziwne, nawet nie zdążyła go poznać. Kilka razy aranżowałam spotkanie, jednakże moja matka zawsze odmawiała, twierdząc, że nie będzie rozmawiać ze zwykłym kryminalistą.
Wprawdzie nie mieszkamy od siebie daleko, aczkolwiek nie możemy spotykać się codziennie – obydwoje pracujemy. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że przyda nam się kilka chwil „sam na sam”. Jako, że u mnie nie mogliśmy się spotkać, bo moja matka dostałaby szału, zaś u niego nie było warunków, stwierdziliśmy, że zrobimy sobie romantycznego grilla na działce. Noce są ciepłe, moja altanka jest murowana, a dodatkowo posiada prąd – jednym słowem nic nie stało nam na przeszkodzie. Przygotowałam smakołyki do pieczenia, koce, kilka akcesoriów typu świeczki i wieczorem wspólnie z Marcinem pojechaliśmy na miejsce. Działka leży od mojego domu jakieś pięć kilometrów, więc nie spodziewaliśmy się, że ktoś z mojej rodziny zechce nas odwiedzić.
Początkowo wszystko szło znakomicie. Wspólnie przygotowaliśmy jedzenie, a następnie rozłożyliśmy się na leżakach i snuliśmy plany o naszej przyszłości. Atmosfera powoli się zagęszczała… W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyki. Moja matka niczym torpeda wpadła na działkę i zaczęła wydzierać się na Marcina. W pierwszej chwili byliśmy tak zaskoczeni, ze nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Bałam się, że mój chłopak obrazi się na mnie jak ta zaczęła go wyzywać. Bluzgom nie było końca. Co mieliśmy zrobić – spakowaliśmy się i czym prędzej stamtąd zniknęliśmy.
Następnego dnia każdemu z nas było głupio. Już chciałam przepraszać Marcina za zachowanie mojej mamy, jednakże ten tylko się uśmiechnął i powiedział, że to było całkiem zabawne. Wbrew temu, co myśli moja rodzicielka, ta sytuacja bardzo nas do siebie zbliżyła. Można powiedzieć, ze do tego stopnia, że miesiąc później Marcin oświadczył mi się.