Od czasu przeprowadzki minęło już szesnaście lat. Łukasz jest już dorosłym mężczyzną, prowadzi własną firmę, jednakże ciągle mieszka z babcią. Ma ona swoje lata i w wielu przypadkach potrzebuje opieki np. z przyniesieniem zakupów ze sklepu czy też drobnymi domowymi pracami. Odkąd zaczęliśmy spotkać się z Łukaszem minęły 3 lata. Przez cały ten okres nie było dnia, żeby jego babcia nie wytykała mi mojego wyglądu czy zachowania. Niezależnie od tego co robiłam, wszystko było źle. Doszło do tego, że nie miałam prawa pokazać się u niej w domu, mimo że większość rachunków opłacał mój chłopak. Czasami, gdy wybierała się na działkę czy też na zakupy przychodziłam do niego na film bądź inne „rzeczy”. Zawsze jednak wychodziłam zanim zdążyła wrócić.
Pewnego dnia Łukasz zadzwonił do mnie, że ma wolną chatę i żebym do niego wpadła. Pięć minut po tym byłam już u niego. Jako, że jego babcia miała wrócić dopiero wieczorem, postanowiliśmy wziąć wspólną kąpiel. Gdy bawiliśmy się w najlepsze usłyszeliśmy zgrzyt otwieranych drzwi. Babcia wróciła wcześniej do domu. Wyskoczyliśmy z wanny jak oparzeni. Szybko zawinęłam się ręcznikiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że łazienka nie miała zamka. Starsza pani wpadła jak szalona do środka. Dobrze, że Łukasz ma refleks – zdążył przytrzymać drzwi. Gdyby nie to na pewno dostałabym miotłą po plecach. To, co działo się później ciężko opisać. Krzykom nie było końca. Staliśmy w tej łazience nadzy, mokrzy i zdenerwowani, zaś babcia stała z kijem od miotły pod drzwiami. Po trzydziestu minutach sytuacja zaczęła się robić napięta. Nie bardzo wiedzieliśmy jak wydostać się z łazienki. Gdy kobieta odeszła do drzwi w poszukiwaniu telefonu, którym chciała zadzwonić na policję, szybko wyszliśmy z pomieszczania i udaliśmy się do pokoju Łukasza, który na szczęście był zamykany.
Po kolejnych trzydziestu minutach, w których poważnie rozważałam ucieczkę z drugiego piętra przez okno, Łukasz zdecydował się przytrzymać swoją babcię przynajmniej dopóki nie wyjdę z mieszkania. Wśród krzyków i obelg udało mi się opuścić jego dom. Teraz śmiejemy się z całej tej sytuacji, ale wtedy byliśmy przerażeni. Babcia Łukasza oczywiście do tej pory mnie nie lubi i nawet nie odpowiada „dzień dobry” na ulicy. My natomiast tworzymy szczęśliwą parę i już niedługo planujemy się pobrać.