Jeśli macie dzieci to wiecie, że siniaki, stłuczenia i guzy wielkości jabłka są wpisane w życie małego człowieka, który podczas wielkich odkryć w nosie ma fakt, że może zrobić sobie krzywdę.Pamiętacie swoje dzieciństwo? Jestem przekonana, że nie brakowało w nim "wypadków". Ja, oglądając swoje zdjęcia z dzieciństwa, na palcach jednej ręki mogłabym policzyć te, na których moje chude wtedy nogi są bez otarć i siniaków. Kiedyś jednak siniakami nikt się nie przejmował, a krwawiące kolano zasypywało się piachem lub "łatało" babką lancetowatą przyklejoną na ślinę :) Dziś mamy do wyboru całą masę medykamentów, odkażaczy, przyśpieszaczy gojenia czy żeli na stłuczenia. Jeśli dzieci nie macie, to z pewnością zdarza się, że nagle komoda, lodówka, łóżko, kaloryfer, itp. atakują z zaskoczenia powodując ogromne siniaki.
Szczerze mówiąc, nigdy w życiu nie słyszałam o smarowaniu stłuczenia masłem, dopóki Ala nie pacnęła czołem w ścianę, wówczas moja Mamunia pobiegła do lodówki, by po chwili mazać masłem Alusine czoło. Pomyślałam sobie "Babcia oszalała". Poważnie, no kto przy zdrowych zmysłach zamiast przyłożyć mrożonkę, namaszcza dzieciaka masłem?! :) Ze zdziwienia, nie zdążyłam nawet zaprotestować, ani zapytać o co chodzi. Potem dowiedziałam się, że masło jest sprytniejsze niż mrożonki i zastosowanie go zaraz po wypadku, zapobiega pojawieniu się siniaka. Podziałało! W sumie jest wiele naturalnych sposobów na różne dolegliwości, więc czemu by nie.
Innym razem tak się spieszyłam wchodząc po schodach, że wywaliłam się jak długa, obijając sobie dość dotkliwie piszczel. "Masła! Dajcie masła!" Smarowałam (choć bez przekonania, że zadziała) obolałe miejsce stłuczenia, trzymając w duchu kciuki, żeby siniola nie było, bo to środek lata, a za tydzień mamy wesele w rodzinie. Jak ja będę wyglądać? Noga bolała mnie przez 3 tygodnie, a siniaka nie było.
Takich sytuacji było wiele. Raz Ala, raz ja i zawsze ratowałyśmy się masłem, które ani razu nie zawiodło. Rozniosłam wieść o maśle wśród koleżanek, były zdziwione podobnie jak ja na początku. Nie wierzyły, że wystarczy odrobina smarowidła, delikatnie wmasowanego w stłuczenie. Dużo szukałam jakiejś informacji na ten temat w internecie. Nie znalazłam żadnego wiarygodnego źródła, ani naukowego wytłumaczenia fenomenu masła. Przekonałam się natomiast, że to działa i jest całkowicie bezpiecznym sposobem na uniknięcie siniaków, jeśli oczywiście "wypadek" nasz czy naszego dziecka nie jest na tyle poważny i nie wymaga konsultacji lekarskiej. Okazuje się, że medycyna ludowa, zaskoczy nas pewnie jeszcze nie raz i może warto każdą taką ciekawostkę gdzieś zanotować dla potomnych? Wiele takich informacji przechodzi niestety do lamusa. Mimo iż coraz chętniej sięgamy po naturalne sposoby leczenia, to chyba częściej korzystamy z rozwiązań aptecznych, nie zdając sobie sprawy, że skuteczne i naturalne lekarstwo mamy na wyciągniecie ręki.
Czy któraś z Was znała wcześniej ten sposób? A może wiece w czym tkwi tajemnica skuteczności masła w walce z siniakami? Dajcie znać.
Pozdrowienia, MamAli