Ja jednak chyba zakochałam się w nim, uwielbiam spędzać czas w jego towarzystwie. Nigdy jeszcze nie zachował się tak, żeby dać mi jakiekolwiek powody do obaw. Jest bardzo łagodny, dba o mnie, traktuje mnie jak księżniczkę.
Mówi, że jestem dla niego zdecydowanie bardziej ważna niż religia i nigdy nie mógłby potraktować mnie źle, zranić, czegokolwiek mi nakazać czy zakazać. I jeśli mam być szczera, absolutnie wierzę jego słowom.
Nigdy z nikim nie było mi tak dobrze, a miałam już kilku partnerów wcześniej.Wszyscy byli Polakami i niestety zdarzały im się zdrady, kłamstwa, oszustwa, ubliżanie mi i traktowanie mnie naprawdę kiepsko.
Moja rodzina jeszcze nie wie o niczym (rodzice są praktykującymi katolikami i wydaje mi się, że zareagują strasznie), powiedziałam tylko dobrej koleżance, która za wszelką celę stara mi się wybić ten związek z głowy. Ale jak to się mówi – serce nie sługa, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Czy rzeczywiście związek katoliczki z muzułmaninem nie ma racji bytu, jak sądzicie?