Zdarzało się, że spędzałam godzinę przed wyjściem z domu, starając się dobrać idealnie bluzkę do spódnicy. Wszystko zmieniło się, gdy uległam wypadkowi…
Nie chcę Was wtajemniczać w szczegóły – bo i sama chciałabym móc kiedyś o tym zapomnieć. Jest to zapewne niemożliwe, bo trzydzieści procent mojego ciała pokrywają teraz blizny. Może nie wyglądam jak monstrum, ale do dawnego wyglądu naprawdę mi daleko. Po wypadku przeżyłam kilka miesięcy koszmaru. Okropny ból, zdzieranie opatrunków razem ze skórą, przeszczepy i rekonwalescencja po nich. I wiecie, co? Wtedy właśnie uzmysłowiłam sobie, że wygląd wcale nie jest najważniejszy. Owszem, należy dbać o siebie, ale po co przesadzać?
Dziś doszłam już do siebie po tym wszystkim. Niedawno poznałam faceta, który akceptuje mnie taką, jaką jestem, nawet z moimi bliznami na ciele. Cieszę się, że żyję, bo wszystko mogło skończyć się naprawdę tragicznie. I korzystam z każdego dnia, zamiast godzinami stać przed lustrem!