Wszystko układało się całkiem dobrze, do momentu wakacyjnego wyjazdu. Poznałam tam innego chłopaka (nazwijmy go Panem T.), który bardzo mi zaimponował swoją inteligencją, dojżałością i pomysłowością. Na początku rozmawialiśmy, potem zaczęły się niewinne flirty, zaczepki itp. Mój chłopak zauważył , że coś jest nie tak i wtedy zaczęły się codzienne kłótnie, robienie scen itd. Wtedy też zauważyłam jak bardzo denerwują mnie niektóre rzeczy w moim chłopaku, jego ograniczanie, to że lepił się do mnie jak mucha, że bał się postawić komuś w mojej obronie, zawsze trzeba było go bronić, bo on wolał nie robić sobie problemów.
Zaczęłam więc dla świętego spokoju potajemnie spotykać się z Panem T. W kulminacyjnym momencie mojej złości spotkałam się z nim ponownie i uprawiałam z nim seks. Dodam, że to iż miałam tylko jednego partnera, jeszcze bardziej wzmożyło moją chęć spróbowania z kimś innym. Mój chłopak pozostał nieświadomy tego zajścia.
Zrobiliśmy to łącznie 6 razy, z każdym razem zauważałam, że seks z nim jest dla mnie o wiele bardziej przyjemny niż z moim chłopakiem. Jednak Pan T. nie dał mi się za bardzo poznać, bym mogła zdecydować którego z nich wolę. Dodatkowo boję się psuć tego 3 letniego związku, obawiam się, że zostanę sama, na lodzie, jeżeli z Panem T. nic nie wyjdzie.
Aktualnie jestem już w domu i zastanawiam się co zrobić, co będzie dla mnie dobre, a co nie? Najchętniej to zatrzymałabym ich obydwóch, chociaż wiem, że to co robię jest okrutnie złe. Czy może poprostu tak bardzo ciekawiło mnie jak to jest robić to z innym, że zmusiło mnie to do zdrady? A tak genialny seks sprawił, że chce go więcej?