Za oknem znowu mokry śnieg, który szarga nagimi ciałami drzew, a wiatr jest teraz wszędzie. Nawet przez szpary okna przedostaje się do środka, jakby chciało krzyknąć” już jestem”. Taki wiatr nie tylko szarga tym co może, ale i moimi myślami. To przecież druga zima, którą razem spędzamy, to tak jakbyśmy wszystko mieli przeżywać na nowo. Wiem, że to tak właśnie będziemy odczuwać. A życie toczy się dalej. Ludzie zaganiani i zapomnieni w swoich codziennych, życiowych obowiązkach prawie biegną, gdy taka zima smaga ich nagie serca rozpalonym batem czasu. Czy ich boli ? To znowu smutna zima. Smutna i bezkresna jak co roku. Dlaczego Bóg nie może nam zesłać chociaż raz wspaniały podarunek w postaci cudownej , białej i słonecznej zimy ? Gdy owinięci w długie, ciepłe szale moglibyśmy wędrować po białym , puchatym lesie wydeptując ślady naszych butów. Teraz nie ma słońca. Już dawno nie ma. Tylko brudne chmury szepczą w niemych głosach: …” nie ma , nie ma , nie ma …” i znowu spadają na nas zimne krople zimy, które tak często zsyła nam niebo. Teraz doświadcza się tego odczucia, że wszystko w pewnym sensie się powtarza. Dni, tygodnie, lata. Dlaczego zima często wywołuje uczucie smutku ? Może dlatego, że wiemy, iż jakiś etap życia mamy za sobą. Pojawi się z pewnością prędzej czy później rachunek sumienia z pytaniem na samej górze:” jaki on był ?”, narodzi się też myśl zniecierpliwienia , że mogłoby być inaczej. W takich dniach znacznie trudniej niż kiedykolwiek o odrobinę szczerego uśmiechu i zadowolenia. Nie można jednak zamykać się przed niepowodzeniem, bo ono i tak znajdzie szparkę w drzwiach Twego serca by się wślizgnąć. A wtedy trzeba spojrzeć mu prosto w oczy i mówić, że jeszcze przyjdzie szczęście. Jego nie można szukać na siłę, ono przyjdzie samo.
Nie zapominaj o blasku świecy, której płomień szarga ostry podmuch wiatru. Ty jesteś światłem , a oni wiatrem. Niech więc nawet wichura nie uczyni z Ciebie przerażającej ciemności. Teraz często nocą nie widać księżyca, nie oświetla jak dawniej granatowego obłoku. Dlatego czasem wydaje mi się , że on nigdy nie wzejdzie, gdy czarne chmury zakrywają bezkresne niebo. Teraz wiem, że on jest tak niezmienny i ciepły jak Ty, choć pozory sprawiają wrażenie zimnego i niedostępnego księżyca. Teraz wiem, że pod falą brudu jest zawsze.
Chciałeś, żebym pisała o zimie, o zimowej przyjaźni, która narodziła się rok temu. Wtedy też przyszły zimne dni i noce. A my w taki czas jeszcze od siebie oddaleni, marzyliśmy o nieistniejących, nieznanych dniach. To były wtedy ciche dni ze śniegiem na parapecie, a natrętne myśli pulsowały na wyżynach psychiki, jakby chciały krzyknąć : „jeszcze się odnajdziemy”. W bezimienne noce z księżycem na niebie, gdy niespokojne sny zalewały każdą komórkę ciała, patrzyliśmy prosto w oczy naszych dusz, chcąc znaleźć odpowiedź na dręczące umysł pytania. Pojawiał się wtedy tak często życiowy marazm szepczący, że to tylko mgła myśli coraz bardziej bledszych w puste godziny nieustannie upływającego czasu. To tylko dziwna przestrzeń, gdy momentami nie było już nic. Nie było snów i myśli, tylko ta drażniąca pustka , ze jeszcze nas nie ma. W końcu przyszła ta radość rozświetlająca mroki czasu. To była tamta zima. Jak to wspaniale mieć kogoś, kto prawdziwie kocha i rozumie. Chciałabym abyś w takie długie , zimowe wieczory nie był smutny i nieobecny. Chcę , żebyś pamiętał o tym , że i Ty masz niezależnie od tego jaki jesteś, swoje miejsce na ziemi. Nie wstydź się łez, gdy kiedykolwiek będą chciały popłynąć Twoich błękitnych oczu. Bądź silny, mocny i niezmienny jak kamień, ale ze szczeliną pośrodku przez którą widać Twoje serce. Zawsze bolało Cię , że nie jesteś sobą. Może stanie się to tej zimy ? Nieważne , że inni cię nie rozumieją. To nic, to tylko czas. Krople czasu, które z biegiem zmienią się w ocean przeszłości. Kiedyś i za tym zatęsknisz, kiedy ich już nie będzie. Naucz się żyć. Zacznij od początku, tak jakbyś teraz się narodził i masz do zaoferowania wszystkim swoje prawdziwe „Ja”, siebie. Mamy mimo wszystko skrzydła tylko od nas zależy czy zrobimy z użytek , czy poczujemy smak wolności. Chyba ich nie chcesz podciąć prawda ? Zniosę każdą twoją zmianę, nowe myśli i słowa, gdy w głuchą ciemność będziesz rozpaczliwie krzyczeć…”nie wiem , nie mam, nie jestem…”. Echo odbijające się o nagie, zimne ściany nie zmieni tych słów, możesz zrobić to tylko Ty. Nauczmy się kochać nie tylko innych, ale i siebie samych. My też zasługujemy na taką inną, odrębną miłość . A ja chciałabym być zawsze twoim ciepłym światełkiem w tunelu. Nie tylko tej zimy… drugiej niekończącej się zimy….