Niedawno dołączyła do nas nowa dziewczyna, bo brakowało trochę rąk do pracy, a sklep odwiedzają naprawdę tłumy, zwłaszcza w dniu nowej dostawy. Tak się złożyło, że często to ja jestem z nią na jednej zmianie.
Kilka razy zauważyłam, że tuż przed wyjściem do domu jej torebka jakoś dziwnie zwiększa swoją objętość, jeśli mam być szczera, mam bardzo poważne podejrzenia, że ona po prostu kradnie rzeczy ze sklepu, być może później sprzedaje je na allegro, nie wiem.
Za rękę jej co prawda nie złapałam, ale ostatnio sporo rzeczy „ginie” (oczywiście jest to zrzucane na nieuczciwych klientów). Ogólnie bardzo dobrze się z tą dziewczyną współpracuje, wkurza mnie tylko fakt, że ja za upatrzone dla siebie rzeczy muszę płacić, a ona tak po prostu je sobie zabiera.
Pomijam już fakt, że jeśli brakuje sporo sztuk, szefowa ma do nas pretensje. Jak dotąd nikomu nie zwierzałam się ze swoich podejrzeń, ale zaczynam się zastanawiać nad tym, czy może z tą domniemaną złodziejką nie porozmawiać. Boję się tylko, że wtedy atmosfera w pracy stanie się kiepska. A może powiedzieć o tym innym koleżankom? Do szefowej raczej nie chciałabym iść na skargę, nie mam pięciu lat i nie chciałabym załatwiać sprawy w ten sposób. Co robić?