119.
Potrafię wściec się o niewyniesione śmieci, krzywo stojące książki, kubek zostawiony na stoliku w salonie.
Wtedy wybucham bardzo gwałtownie, po chwili wszystko mi przechodzi. Ktoś mógłby się z tego śmiać, ale zdaję sobie sprawę z tego, że zamęczam tym siebie i bliskich mi ludzi. Dość często pijam melisę, żeby się trochę uspokoić, ale już chyba przyzwyczaiłam się do niej, bo nie zauważyłam, żeby coś mi dawała.
Zdarza mi się czasami brać też ziołowe środki na uspokojenie, ale po prostu boję się, że się od nich uzależnię, a tego bym bardzo nie chciała. Macie jakieś sposoby na poradzenie sobie z tymi nerwami? Naprawdę chciałabym być spokojniejszą osobą, a nie taką wiecznie nabuzowaną negatywnymi emocjami…
Koleżanka radziła mi pójście na jakieś zajęcia jogi albo medytacji, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy to w moim wypadku jest dobry pomysł.