KobiecePorady.pl

Gravlax - marynowany łosoś

Przepis na marynowanego łososia.

Magda (La grande e la piccola cu -

Powiązane artykuły

  • Szybki przepis z dodatkiem awokado

    Idealny dodatek do obiadu lub kolacji. Przepis również  sprawdzi się jako smaczny lunchbox do pracy lub szkoły.

  • Makowy wieniec i "Wigilia we dwoje"

    Patrzyli na siebie w blasku migającej choinki. Ona, z ciepłym, dobrym uśmiechem i siateczką zmarszczek wokół migdałowych, lekko zapdniętych oczu i On, wyprostowany,  z siwymi, przerzedzonymi już włosami, w ciepłym, wełnianym swetrze, który kiedyś Ona mu wydziergała. Siedzieli przy dużym stole nakrytym pięknym, odświętnym obrusem, ozdobionym choinkowymi gałązkami i prostymi, białymi świecami. Na białych, dużych talerzach ze zlotym paseczkiem na brzegach, używanych tylko od święta, leżały kawałki wigilijnego karpia. Ona w dłoniach trzymała kawałek opłatka, On w swoich trzymał jej dłoń... Patrzyli na siebie w milczeniu, myśląc, która to już ich wspólna wigilia i ile jeszcze wspólnych przed nimi...

  • Surówka z brukwi smaczna i bardzo zdrowa

    Ostatnio przeglądając książkę kucharską mojej mamy napotkałam na przepis na surówkę z brukwi. No cóż pomyślałam, może warto spróbować coś nowego w naszej kuchni dla odmiany, tym bardziej że brukiew jest bogata w witaminy takie jak A, B1, B2, B5, B6, B9, B12, C, D, K i reguluje poziom jodu w organizmie. Ceniona w Norwegii, zapomniana w Polsce jest smaczna, bardzo zdrowa, zawiera wapń, cynk, miedź, magnez, żelazo, siarkę, fosfor, sód, błonnik pokarmowy, karoten, rutynę, cukry i białka, długo by wymieniać. Warto przy tym dodać, że świeża brukiew dostarcza aminokwasy i kwasy tłuszczowe, co w dobie większości wyjałowionych warzyw ma niebagatelne znaczenie dla naszego zdrowia. Mi surówka z brukwi zasmakowała, choć mój mąż stwierdził, że nie przypadła mu do gustu, no cóż trzeba samemu spróbować i ocenić.

  • IZRAEL KULINARNIE - Ring The Belly

    https://ringthebelly.com/2020/10/25/izrael-kulinarnie/  IZRAEL KULINARNIE Kuchnia Izraela to wielki kocioł różnorodności. Wyjątkowa w swojej złożoności, ale jednocześnie powtarzalna w wielu krajach regionu. Będąca wynikiem wpływu wielu kultur i religii przedstawia niepokojący obraz wieloletnich walk o terytorium i słuszność swoich przekonań. Na przedzielonym wysokim murem obszarze wielkości województwa dolnośląskiego, nie wiele ponad pół wieku temu powstało Państwo Izrael. Jedno z najciekawszych kulinarnie miejsc jakie dane mi było odwiedzić. I co ważne.. miejsce to jest bardzo przyjazne wegetarianom.   Najsłynniejszy hummus znajdziesz przy HaCarmel 11. Wytęż wzrok, bowiem wejście chowa się za straganami z warzywami i owocami. Nasza podróż rozpoczęła się w Tel Avivie, z którego przejechaliśmy do Jerozolimy. Odwiedziliśmy Betlejem w Autonomii Palestyńskiej, by stamtąd udać się na nocną wspinaczkę na Masadę położoną na skraju pustyni Judejskiej, wykąpać się w morzu Martwym, zrobić krótki trekking po rezerwacie Ein Gedi i finalnie wrócić do Tel Avivu. 7 dni w kraju, gdzie ekskluzywne samochody w centrach miast wyglądają jakby pięć minut temu przetoczyła się przez nie burza piaskowa,  gdzie w murach starej Jerozolimy w złym tonie jest nosić szorty, sok z granatów wielkich jak głowy jest do kupienia praktycznie na każdym rogu, co godzinę słychać wezwanie do modlitwy z pobliskich meczetów, w piątek popołudniu wyje syrena przypominająca początek szabasu, a polskie pielgrzymki emerytów wysypują się z autobusów śpiewając religijne pieśni. Miejsce skrzyżowania religijnego fanatyzmu i prostoty jedzenia. W Izraelu najlepiej wybrać najbardziej niepozorną restaurację np. Ayad w Jerozolimie (gwarancja oryginalnego smaku) lub przedzierać się przez tłum na Carmel Market (największy targ w Tel Avivie) żeby zakosztować jednej z kilkudziesięciu odmian oliwek. W Izraelu je się hummus z warzywami, hummus z ciecierzycą na ciepło, pikle z hummusem, pitę z jajkiem i hummusem oraz hummus z fulem. Jak zdążyliście zauważyć.. je się hummus. Jest wszędzie i w każdej ilości. Na wynos i na miejscu. Podawany prosto z lodówki oraz jeszcze gorący prosto z maszyny. W każdym miejscu ma jednak inną konsystencję, delikatnie różni się smakiem i  ziarnistością. Jeśli wezwanie Make hummus not war może cokolwiek zmienić, to zmieni właśnie tu. W Tel Avivie najciekawszą dla mnie dzielnicą okazała się dzielnica Jemeńska (Kerem HaTemanim), położona w centralnym punkcie miasta, zaledwie 5 minut spacerem od wybrzeża i do kwadransa spacerem do wszystkich najciekawszych kulinarnie miejsc. Sama nieco ściśnięta, sprawiająca wrażenie brudnej i niechlujnej, w rzeczywistości jest  doskonałym odzwierciedleniem całego regionu. To właśnie tam spędziliśmy kilka dni wynajmując maleńkie mieszkanko na tyłach Carmel Market. Na poniższej mapce możecie znaleźć zaznaczone punkty polecanych miejsc. Oczywiście wokół nich znajdziecie mnóstwo innych, równie ciekawych, których po prostu nie zdążyliśmy przetestować . Hummus na śniadanie. Podawany z tartymi ogórkami kiszonymi, fulem i tahiną. Na ciepło. Możesz też wziąć pudełeczko do domu. Kosztuje około 20 zł. Jeden z lepszych posiłków w niepozonej Al Ayed Restaurant przy Bramie Damasceńskiej w Jerozolimie. 4 Al Anbia’a Street. Szakszuka (org. shakshuka) to danie tureckie, na bazie pomiorów, papryki doprawione harrisą i kuminem podawane z sadzonymi jajkami na wierzchu. Tureckie lub nie, zjesz je prawie wszędzie w Izraelu. My, przyzwyczajeni do jedzenia jajek o poranku, spróbowaliśmy jej na późniejsze śniadanie, ale w najsłynniejszym miejscu, gdzie Shakshuka podawana jest nieustannie od 25 lat, możesz ją jeść do późnego wieczora.  Miejsce prowadzi Libijczyk z Tripolisu. Shashuka podawana jest tutaj na małej patelni w towarzystwie grubo pokrojonego bochenka chleba i pikli. Najlepiej jeść ją pajdą chleba, używając jej zamiast sztućców. Najsłynniejsza shakshuka w Jaffie (i Tel Avivie), Beit Eshel St 3, Jaffa. Absolutnym okryciem wyjazdu okazał się sabih. Wielu ignorantów nazwałoby go wegetariańskim kebabem, ale ta kanapka to pita nadziewana plastrami smażonego bakłażana, jajka ugotowanego na twardo, salsy z mango, tahiny i kilku tajemniczychJ przypraw. Forma podania i cena (ok. 18zł) zalicza go do streetfoodowego jedzenia, ale ja z chęcią odtworzę to danie przy najbliższej obiadowej okazji. Najlepszy sabih w mieście. Sabich Tchernichovsky, Tchernichovsky 2, Tel Aviv. Kraje basenu morza śródziemnego takie jak Grecja, Turcja czy Cypr słyną z ogromnej ilości odmian baklavy. Te maleńkie cudeńka z ciasta filo i pistacji wygrywają w przedbiegach z ogromnymi chałwami, za których mdłym sezamowym smakiem nigdy nie przepadałam. W Izraelu baklava sprzedawana jest zazwyczaj na wagę, więc postaraj się uzgodnić cenę przed sfinalizowaniem transakcji. Zdarzyło się nam kilkukrotnie zapłacić więcej za ilość, której wcale nie chcieliśmy, lub dostać większy rachunek za „niektóre” desery, droższe od innych, nie różniące się jednak ani wagą, ani wyglądem:) Kilkadziesiąt rodzajów baklavy i chałwy na Carmel Market. Jednym z miejsc, które znalazły się na mojej liście był legendarny lokal ze słodkościami mieszczący się w sercu starej Jerozolimy w części dzielnicy arabskiej. Dowiedziałam się o nim z dokumentu Jerusalem on a Plate (by Ottolenghi), ale straciłam nadzieję na jego znalezienie po pierwszych pięciu minutach w murach starego miasta. Ścisk, chaos i zupełny brak orientacji. To nie mogło się udać.. a jednak. Ostatniego dnia w Jerozlimie, idąc prosto w głąb miasta od Bramy Damasceńskiej, po prawej stronie, pomiędzy straganami z chińskimi zabawkami, jest  wciśnięty lokal, gdzie serwują najlepszą w kraju kunafah. Jest to deser z ciasta knafeh, nadziany serem w miodowo-jakiejś:) zalewie. Ciasto podgrzewane jest na aluminiowym talerzu i odkrawane wedle potrzeb Klienta. Najsłynniejszy palestyński knafeh w starej Jerozolimie w Jafar Sweets przy Khan Al-Zeit Street. Sok z granatów wielkich jak głowy był highlightem każdego dnia. Co pić w pustynnym upale? W Izraelu, na każdym kroku znajdziesz punkt ze świeżymi sokami. Najbardziej popularne z nich wyciska się z granatów, pomarańczy i marchwi. Razem lub osobno. Wszędzie też możesz nabyć wyciskarkę. Nie daj się jednak zwieść. Te wystawione przed straganem są wyprodukowane w Chinach ze słabej jakości plastiku. Urządzenia, które służą sprzedawcom są wykonane z metalu, są ciężkie i służą im od wielu lat. Lemoniada podawana w restauracjach, kawiarniach lub na straganach jest robiona z tego samego koncentratu. Czasem miałam wrażenie, że nikt tu nigdy nie próbował prawdziwej lemoniady z cytryny i mięty. Ta sztuczna nie jest zła, zwłaszcza, gdy jest to pierwszy napój po godzinie spacerowania brzegiem morza w 30 stopniach, ale pamiętaj – drapie w gardło jak nasza PRL-owska cytrynka Citrovin. Stoiska z sokami: tajskie (!) w Jaffie i arabskie w starej Jerozolimie. Przesympatyczny sprzedawca w małym gastronomio-kiosku przy 89 King George Street. Podczas całego pobytu wypiłam trzy kawy. To o 10 mniej niż wypijam w Polsce w ciągu tygodnia. W wielu miejscach w Izraelu kawa parzona jest z ziarnami kardamonu. Jego charakterystyczny smak nie trafia w każde gusta. Dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy czarka darmowej kawy na koniec posiłku w Abu Dabi (skądinąd znakomitego miejsca z hummusem) okazała się nie mieć więcej niż 50ml. Idealną kawę serwuje się w cafe B`Shuk. To tam przychodzą okoliczni mieszkańcy na szybkie espresso. Oprócz kawy znajdziesz tam kilka aromatycznych herbat, akcesoria do parzenia i picia oraz niezbyt miłego właściciela;) B`shuk zastąpił lokal Cafe Shtern, gdzie kawę podawało się od 30 lat. Wspaniała obsługa, zero turystów, delikatnie hipsterki klimat i kawę, w której łyżka stoi dęba znajdziesz w dzielnicy Florentin przy Florentin 3 Str (Cafe Casbah). To jedno z tych miejsc, o którym czytasz przygotowując się do podróży, zapominasz zapisać adres i trafiasz do niego zupełnie przypadkiem. Pierwsze zdjęcie przedstawia czarkę z kawą z kardamonem. W lokalu Abu Dabi przy 81 King George Street dostaniesz taką po posiłku, za darmo.   Cafe B’Shuk na Carmel Market przy HaCarmel 33. Pieczywo wydaje się być słowem klucz w kuchni Izraela. Dostępne w zasadzie wszędzie doczekało się kilku flagowych form takich jak słodka chałka, pita, bułki z zatharem oraz chleby przypominające małopolskie weki tworzące eliptyczny pierścień. W Polsce piekarnie prześcigają się w wymyślnych opakowaniach pieczywa, które schowane za szybkę nie może zostać nawet przypadkowo dotknięte. Pieczywo w Izraelu jest chyba najważniejszym elementem posiłku. Pity mają kilka swoich odmian (te cienkie jak kartka papieru o średnicy 50cm kupisz tuż przy bramie damasceńskiej w dzielnicy arabskiej), a słodkie rogaliki poważnie uzależniają, ale wszystko potrafi walać się na ziemi, upchnięte w kartony, dotykane przez licznych Klientów. Uliczni sprzedawcy pieczywa w Jerozolimie Piekarnie na Szuk ha-Karmel Oliwki i pikle. Pierwsze zdjęcie przedstawia stoisko w arabskiej dzielnicy starego miasta w Jerozolimie. Kolejne dwa to olbrzymie stragany na Szuk ha-Karmel w Tel Avivie. Opustoszały Carmel Market podczas Rosh Hashanah. Dwa dni później sprzedaż kwitnie. Nie myli się ten, kto powie, że Izrael to idealne miejsce do codziennego gotowania. We Francji nie kupisz kiszonych ogórków, w Azji twarożku, a w Szwajcarii korzenia pietruszki. Tu jest wszystko. Wielkie jak pięści rzodkiewki, marynowane kalafiory, słodkie winogrona, sery i zielenina w każdej postaci. Z mnogością aromatycznych przypraw mogą konkurować chyba tylko Indie. Ceny wysokie, ale przez 12 miesięcy w roku dostaniesz tu soczyste cytrusy, słodkie banany i dojrzałe mango. Warzywa, owoce i bakalie z Carmel Market to gwarancja świeżości i pełni smaku. Oprócz stoisk tagowych na Carmel Market można spróbować faszerowanych naleśników, które najpierw uderzane o poduszkę by nabrać kształtu, lądują na wypukłej i rozgrzanej płycie żeliwnej. Kolorowe „lody” czyli kruszony zwykły lód polany słodkimi syropami. W ramach ciekawostek kulinarnych, których nigdy w trybie poza wakacyjnym bym nie spróbowałaJ  znalazły się „lody” reklamowane jako przysmak Baracka Obamy (udokumentowane zdjęciem!). Jest to nic innego jak kruszona bryła lodu, polana sześcioma kolorami nienaturalnie słodkich syropów. Właściciel stoiska robiący wiele szumu niż są warte jego lody, sprzedał nam jednak przepis na murowany finansowy sukces: – Masz takie w Polsce? – Nie. – Otwórz, będziesz milionerem! Worki z ziarnami, sery twarogowe i market z winem. Na Carmel Market można znaleźć nie tylko hummus, pitę i oliwki. Na głównej ulicy targu zjesz również potrawy z Afryki, Ameryki Południowej, a nawet sushi. Nowa mieszkaniówka na skraju Florentin. Czyste, aczkolwiek stylizowane na stare kawiarnie, dla bogatych mieszkańców bloku. Elewacja piekarni we Florentin i drzewko cytrynowe w dzielnicy Neve Tzedek. Na styku dzielnicy Florentin (porównywana o berlińskiego Kreuzbergu lub londyńskiego Soho) i  starożytnej Jaffy (która jest najstarszym na świecie portem)  znajduje się wybudowana kilka miesięcy temu mieszkaniówka, w której znajdziemy miłe kawiarnie. Lepiej jednak dołożyć  10 minut drogi i wybrać tę w Jaffie przy pchlim targu. Koszerny McDonald`s Liczne kawiarnie i restauracje w okolicach pchlego targu w Jaffie. Jako że Izrael tanim krajem nie jest, a kupowanie w sklepie spożywczym okazuje się być droższe niż jadanie w restauracjach, podaję przykładowe ceny podstawowych produktów. Sok z owoców, lemoniada: 15 zł Sabih: 18zł Hummus: 20-45zł Falafel: 25-35zł Shakshuka: 35-45zł Obiad w restauracji (batat + sałatka +ser lub ryż z warzywami i mięsem): ok. 50-60zł Bułka z zatharem/ pita: 2zł Piwo: 30zł Kawa: od 15zł Kilogram winogron: 12zł Wino: od 50zł Serek twarogowy 150gr: ok. 25zł Małe pudełeczko oliwek: 10 zł Przed wyjazdem długo zajęło mi zrozumienie dzielnic Tel Aviv. Powyższa mapka przedstawia orientacyjny podział najważniejszych dla mnie dzielnic. Mapka poniżej przestawia najciekawsze kulinarnie miejsca Abu Dabi przy 81 King George Street (hummus i kawa z kardamonem) Hummus Magen David, HaCarmel 11 (Carmel Market) Sabich Tchernichovsky, Tchernichovsky 2 Gedera Street (zagłębie restauracji, śniadaniowni i kawiarni) Cafe B’Shuk na Carmel Market, HaCarmel 33 (najlepsza kawa)