Mąż powiedział, że nie ma takiej możliwości – kiedy będzie dorosła, może jeździć, dokąd chce i z kim chce, jednak dopóki on ją utrzymuje, powinna o tym zapomnieć. Córka trzasnęła drzwiami i wyszła z domu, ja zastanawiam się, co mam w tej sytuacji robić.
Przecież jeśli będzie chciała rozpocząć współżycie, zrobi to chociażby wtedy, kiedy będziemy w pracy – nie potrzeba do tego wyjazdu. Z drugiej strony sama zdaję sobie sprawę z tego, jak wyglądają wakacje młodych ludzi. Gdy pojawia się alkohol (a czasami nie tylko on), puszczają hamulce. Nie chcę jednak tracić dobrego kontaktu z córką, znalazłam się teraz między przysłowiowym młotem a kowadłem. Z jednej strony tłumaczyłam mężowi, że powinniśmy mieć do Ani zaufanie, w końcu nie jest już małym dzieckiem. Z drugiej strony martwię się o nią i na pewno w czasie tego wyjazdu ciągle myślałabym, czy wszystko u niej w porządku.
Nie wiem, jak mam się teraz zachować. Czy mimo własnych obaw przekonać męża, abyśmy pozwolili jej jechać? Czy może trzymać z nim ten sam front i nie dawać piętnastolatce pozwolenia? Co zrobilibyście na moim miejscu?