Gdy go o to proszę, zaraz pojawia się złość i płacz, bo to przecież jest jego. Co gorsza nie ma absolutnie problemu z tym, żeby zabierać innym dzieciom ich rzeczy na placu zabaw czy w piaskownicy.
Naprawdę staramy się z mężem jak najlepiej wychować naszego synka i trochę się boję, że wyrośnie na egoistę. Ćwiczyłam z nim to już dziesiątki razy – na przykład brałam pudełko z ciasteczkami i mówiłam mu, że teraz poczęstuję jego i innych kolegów (a gdy byliśmy sami w domu, jego misie i inne zabawki).
Ale wtedy on po prostu próbuje mi to pudełko wyrwać z ręki i uciec – bo, jak twierdzi, to jego ciasteczka. Może w tej chwili nie jest to jakiś ogromny problem, ale co się stanie kiedy będzie starszy i niczego nikomu nie będzie chciał dać czy pożyczyć? Przecież to jest jedna z podstawowych kwestii dogadania się z innymi ludźmi.
Jakie są sposoby na to, żeby w końcu zaczął się dzielić? Może sam po prostu do tego dorośnie? Albo pójść z nim na wizytę do poradni pedagogiczno – psychologicznej, jak Wam się wydaje?