Wydaje mi się, że facet po prostu ma klasę i dlatego nie jest jakiś nachalny – gdyby był, pewnie nie chciałabym się z nim dalej spotykać.
Wczoraj zapytał mnie, czy wyjadę z nim na weekend w Bieszczady. Z jednej strony mam ochotę, nie zapowiada mi się w tym roku żaden dłuższy urlop, dobrze się czuję w jego towarzystwie.
Z drugiej strony zastanawiam się, czy nie jest może trochę za wcześnie. Nie chciałabym, żeby on odebrał to jako zaproszenie do seksu, a wiadomo przecież, że będziemy spać w tym samym łóżku (w końcu nie mamy już dwunastu lat, tylko zdecydowanie więcej, a wynajem dwóch osobnych pokoi wiązałby się z dodatkowymi kosztami). Pojechać z nim czy dać sobie spokój?
A może zgodzić się, ale dać do zrozumienia, żeby na nic więcej na razie nie liczył? Chociaż szczerze mówiąc nie wiem, co tam się wydarzy, kiedy pojawi się wino, romantyczna atmosfera i takie tam. JNiczego nie wykluczam, bo znam życie i wiem, że może wyjść tak, że poddam się tym emocjom…