Ktoś może powiedzieć, że jestem potworem, ale naprawdę jest mi okropnie ciężko. Babcie cierpi na demencję i czasami jej zachowanie jest po prostu straszne. Potrafi rozebrać się do naga, otworzyć okno (na szczęście mieszkamy na parterze) i krzyczeć wniebogłosy, że jest więziona przez Niemców. Na szczęście sąsiedzi znają sytuację, więc nie wzywają policji. Już kilka razy zostawiła odkręcony kurek gazu, ciągle próbuje sama wychodzić z domu, także w godzinach nocnych. Wiem, że to choroba, ale naprawdę coraz ciężej mi radzić sobie z opieką nad babcią. Opiekunka przychodzi co prawda 3 razy w tygodniu, ale to zdecydowanie za mało. Ja nie mam w ogóle prywatnego życia. Nie ma mi kto pomóc, rodzice mieszkają na drugim końcu Polski i nie mają możliwości przeprowadzki, brat jest za granicą.
Coraz częściej zastanawiam się nad tym, aby oddać babcię do jednego z domów spokojnej starości. Co prawda pieniędzy z jej emerytury by na to zabrakło, ale najwyżej dołożyłabym trochę. Odwiedzałabym babcię nawet codziennie, ale zdecydowanie byłoby mi łatwiej, a ona miałaby zapewnione bezpieczeństwo i opiekę fachowców dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Z drugiej strony to moja babcia, z którą zawsze byłam bardzo zżyta. Czasami kiedy o tym pomyślę, zastanawiam się, jak można oddać kogoś z rodziny do obcych. Ale z drugiej strony boję się, że może dojść do tragedii, kiedy ja czegoś nie przypilnuję – na przykład wybuchnie gaz.
Nie wiem, co mam robić, czy próbować samej sprawować nad babcią opiekę czy umieścić ją w zakładzie i odwiedzać jak najczęściej. Jak Wy byście postąpili w takiej sytuacji?